sobota, 31 maja 2014

Cztery miliony dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć / Štyrimiliónydeväťstodeväťdesiatdeväťtisícdeväťstodeväťdesiatdeväť

Jesteście ze mną od roku, trochę już mnie znacie. Dziś poznacie mnie odrobinę lepiej, bo w końcu nie da się tego bloga oddzielić od mojego życia. A w tym życiu właśnie kończę drugie studia. Dla tych, co nie wiedzą, studiuję wokalistykę jazzową. Wczoraj złożyłam w dziekanacie pracę licencjacką, za 2 tygodnie mam recital dyplomowy. Trudno mi myśleć o czymś innym niż akademia, skupić się na czymkolwiek niezwiązanym z moim dyplomem. I może powinnam powiedzieć: „całe szczęście, że tak jest”, bo właśnie to zainspirowało mnie do napisania dzisiejszego posta :).
Wiecie, jaki jest temat mojej pracy licencjackiej? „Izolacja polityczna Czechosłowacji a rozwój słowackiego jazzu”. Większość pewnie pomyśli: „O zgrozo!”, ale spokojnie, nie będę wdawać się w szczegóły :). Chcę napisać co innego. Chcę napisać, za co jestem wdzięczna mojemu mężowi, mojemu Słowakowi. Sami spójrzcie, nawet temat pracy licencjackiej mu zawdzięczam :).
Nie chcę tu pisać o rzeczach oczywistych, bo te widać jak na dłoni – kochający mąż, cudowna córka, znajomość ciekawego języka, dzięki temu nietypowa praca. Ale poślubienie Słowaka przyniosło jeszcze mnóstwo innych fajnych rzeczy, których przybywa z każdym dniem wspólnego życia. Z tych codziennych drobiazgów – dzięki M. mój świat poszerzył się o mnóstwo nowych książek (przykład: na 14 pozycji, które znalazły się w bibliografii do mojego licencjatu, 12 było po słowacku lub po angielsku, ale słowackiego autorstwa). Poznałam kilku świetnych muzyków słowackich (w tym jazzmani, o których pisałam – Peter Lipa, Laco Déczi, warto posłuchać :)). W naszej kuchni zdarzają się czasem typowo słowackie potrawy (pyszny makaron z twarogiem albo Bożonarodzeniowa kapustnica), dostajemy też od słowackich rodziców ichnie przysmaki (pikant, czyli taki sos paprykowy, kwaśna kapusta z kiełbasą). Na olimpiadach zdobywamy więcej medali (bo polsko-słowackie), mamy razem świetnych hokeistów (słowackich) i świetnych siatkarzy (polskich), a osobno każde z nas mogłoby kibicować tylko jednej z tych drużyn. Mamy w naszej polsko-słowackiej ojczyźnie i morze, i wysokie góry, i jeziora polodowcowe i gorące źródła.
Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale to ciągle nie wszystko. Są też rzeczy zupełnie niewidoczne z zewnątrz, które jednak sama bardzo wyraźnie dostrzegam. Dzięki M. wiem, że świat nie kończy się na Polsce. Wiem, co dzieje się w polityce słowackiej, wiem co nieco o czeskiej. Mam w sobie taką ciekawość tego, co za miedzą. Mam w sobie też więcej empatii w stosunku do ludzi, którzy są nowi w moim środowisku, bo wiem z własnego doświadczenia, jak bardzo taki człowiek potrzebuje wsparcia i ciepłego przyjęcia. Staram się w mniejszym stopniu ulegać stereotypom, bo przecież większość tego, co mówi się na Słowacji o Polakach, a w Polsce o Słowakach, to nieprawda. Moja rodzina uczy się otwartości na nową kulturę, inny język (żebyście wiedzieli, jak moja mama dobrze rozumie język słowacki!). W głowie mam mnóstwo pomysłów, jak przybliżyć Polakom słowacką kulturę. Cieszę się, że polska tradycja staje się dla mnie bardziej zrozumiała, gdy opowiadam o niej na Słowacji. Łatwiej mi zdefiniować własną polskość. Może to ostatnie jest zresztą najciekawsze, bo spotkanie ze Słowakiem uczy mnie… bycia Polką. Szacunku dla mojego kraju, docenienia tego, co dobre, rozsądnego stosunku do tego, co jeszcze wymaga poprawy, świadomego istnienia – znajomości historii, tradycji…

Uff! Kto by pomyślał, że taki jeden Słowak w życiu Polki tyle może :). Gdyby ktoś chciał się przekonać na własnej skórze – niech się pospieszy! Jeśli Słowaków jest 5 milionów, to zostało już tylko 4 999 999! 


Ste so mnou už rok, trochu ma poznáte. Dnes ma spoznáte o trošku viac, lebo koniec koncov, tento blog nemožno oddeliť od môjho života. A v tom živote práve končím druhé štúdium. Pre tých, ktorí nevedia: študujem džezový spev. Včera som na dekanáte odovzdala bakalársku prácu, o dva týždne mám diplomový recitál. Ťažko sa mi premýšľa o niečom inom ako o akadémii, ťažko sa koncentruje na čokoľvek, čo nie je spojené s mojim štúdiom. A možno by som mala povedať: „našťastie to tak je”, lebo práve to ma inšpirovalo k dnešnému príspevku :).
Viete, aká je téma mojej bakalárskej práce? „Politická izolácia Československa a rozvoj slovenského džezu”. Väčšina si iste pomyslí: „Hrôza!”, ale nebojte sa, nebudem zachádzať do detailov :). Chcem napísať niečo iné. Chcem napísať, za čo som vďačná môjmu mužovi, môjmu Slovákovi. Sami vidíte, že mu vďačím ešte aj za tému svojej bakalárskej práce :).
Nechcem písať o samozrejmostiach, lebo tie sú viditeľné ako na dlani – milujúci manžel, čarovná dcérka, poznanie zaujímavého jazyka spojené s netypickou prácou. Ale manželstvo so Slovákom prinieslo ešte množstvo iných fajn vecí, ktoré pribúdajú každým dňom nášho spoločného života. K tým každodenným drobnostiam – vďaka M. sa môj svet rozšíril o množstvo nových knižiek (príklad: zo 14 titulov, ktoré sú uvedené v bibliografii mojej bakalárky, bolo 12 po slovensky alebo po anglicky, ale od slovenského autora). Spoznala som niekoľko vynikajúcich slovenských hudobníkov (v tom džezmenov, o ktorých som písala – Peter Lipa, Laco Déczi, treba si vypočuť :)). V našej kuchyni sa občas pritrafia typické slovenské jedlá (výborné slíže s tvarohom alebo vianočná kapustnica), dostávame tiež od slovenských rodičov ich chuťovky (pikant, čiže taká papriková omáčka, kyslá kapusta s klobásou). Na olympiádach získavame viac medailí (veď poľsko-slovenské), máme spolu skvelých hokejistov (slovenských) aj skvelých volejbalistov (poľských), pričom sami by sme mohli fandiť iba jednému tímu. Máme v našej poľsko-slovenskej vlasti aj more, aj vysoké hory, aj ľadovcové jazerá, aj horúce pramene.
Mohla by som takto ešte dlho vymenúvať, ale to stále nie je všetko. Sú tiež veci, ktoré zvonku vôbec nevidieť, ale ja sama ich veľmi výrazne vnímam. Vďaka M. viem, že svet sa nekončí v Poľsku. Viem, čo sa deje v slovenskej politike, aj čo-to o českej. Mám v sebe takú zvedavosť na to, čo je za hraničným kameňom. Mám v sebe tiež viac empatie vo vzťahu k ľuďom, ktorí sú noví v mojom prostredí, pretože viem z vlastnej skúsenosti, ako veľmi taký človek potrebuje podporu a srdečné prijatie. Snažím sa menej podliehať stereotypom, pretože väčšina toho, čo sa hovorí na Slovensku o Poliakoch a v Poľsku o Slovákoch je nepravda. Moja rodina sa učí otvorenosti voči novej kultúre, inému jazyku (keby ste vedeli, ako moja mama dobre rozumie slovenčine!). V hlave mám mnoho nápadov, ako priblížiť Poliakom slovenskú kultúru. Teším sa, že hlbšie rozumiem poľským tradíciam, keď o nich rozprávam na Slovensku. Je pre mňa ľahšie zadefinovať moju poľskosť. Tá ostatná vec je možno najzaujímavejšia, pretože stretnutie so Slovákom ma učí... byť Poľkou. Rešpektu voči mojej krajine, uznania pre to, čo je dobré, rozumného vzťahu voči tomu, čo ešte potrebuje vylepšiť, uvedomelosti – poznania dejín, tradície...

Uff! Kto by si bol pomyslel, čo dokáže taký jeden Slovák v živote Poľky :). Keby sa o tom chcel niekto presvedčiť na vlastnej koži, nech sa poponáhľa! Ak je Slovákov 5 miliónov, zostalo už len 4 999 999!