sobota, 30 maja 2015

A. czy B.? / A. či B.?

Wspominałam Wam już kiedyś, że moja córka w pierwszym roku życia miała jakieś 10 000 przebytych kilometrów na liczniku? Na szczęście pokonała je nie tylko samochodem (nasza kieszeń nie wytrzymałaby chyba kosztów paliwa ;)), ale zarówno licznik naszego pierwszego, jak i kolejnego samochodu dobitnie pokazuje, że coś w naszej rodzinie jest na rzeczy, jeśli chodzi o podróże ;).

Wielu naszych znajomych z małymi dziećmi boi się dalekich podróży z nimi. A my? A my wolimy się nad tym nie zastanawiać ;). I w gruncie rzeczy lubimy myśleć, że nie mamy wyboru – chyba trochę zaklinamy w ten sposób rzeczywistość ;). Bo skoro MUSIMY kursować między Słowacją a Polską, to nie ma, że boli – po prostu wsiadamy w samochód i jedziemy. I piszę to, siedząc pośrodku sterty ubrań, butów i walizek, bo niedługo kolejna podróż ;). Szczerze? Nie jest wcale tak łatwo, lekko i przyjemnie. Chyba najbardziej boję się, że małą dopadnie raz choroba lokomocyjna (moja zmora z dzieciństwa!). Ale póki co MN. pomaga nam, jak może. Często albo śpi, albo jest do rany przyłóż („często” oczywiście nie równa się „zawsze” ;)). Najwięcej podróży przebyliśmy z nią w nocy, jutro szykuje się pierwsza od dłuższego czasu w ciągu dnia. Mamy przygotowane płyty z muzyką, audiobooki dziecięce, ulubiony śpiewnik, z którego mała zna prawie każdą piosenkę, książki obrazkowe, słowackie książki do czytania (bo mama w aucie kategorycznie odmawia czytania, to nie na mój błędnik ;)). Znam świetne hasła odwracające uwagę („Teraz wołamy sarenki! Może wyjdą z lasu”, „Oooo, krowa! To szukamy następnej”, „Zobacz, jaki czerwony tir nas mija. A następny niebieski. I jeszcze biały!”… ;)). No i mam dobre jedzenie (na moje dziecko działa w 99% przypadków). Nic, tylko wyruszyć w kolejną podróż.

Nie mam potrzeby wychowania małego obieżyświata. Chciałabym jednak, żeby udało nam się w naszej córce zaszczepić tę swoistą otwartość i potrzebę odwiedzania i Polski, i Słowacji. By nie zrażały jej długie godziny w autobusie (to za tych kilkanaście lat, gdy puścimy ją samą ;)), by nie zniechęcała się na sam widok walizki i nie krzywiła na myśl o kilometrach do przebycia. By odkryła w sobie to przekonanie, że musi jechać, ale nie dlatego, że ktoś jej każe, tylko dlatego, że ona tak czuje, tam gdzieś w samym środku swojej istoty. Dziś mała się po prostu cieszy, że jedzie do starkej A. lub babci B. Oby tak samo cieszyła się za tych kilka lat.

Už som Vám spomínala, že moja dcérka mala po prvom roku života na svojom tachometri okolo 10 000 kilometrov? Našťastie ich prekonala nielen autom (naša peňaženka by zrejme nevydržala ten nápor cien palív ;)), ale počet najazdených kilometrov na našom prvom aj druhom aute je dokonalým svedkom toho, že pokiaľ ide cestovanie, naša rodina má čo povedať ;).

Veľa našich známych s malými deťmi sa bojí dlhých spoločných ciest. A my? My nad tým radšej nepremýšľame ;). Pravda je taká, že radi o tom premýšľame v tom zmysle, že nemáme na výber – možno tým akosi zaklíname skutočnosť ;). Lebo keďže MUSÍME migrovať medzi Slovenskom a Poľskom, nebolí nás to – jednoducho nasadneme do auta a ideme. A píšem to sediac v strede kopy šiat, topánok a kufrov, pretože o chvíľu je tu ďalšia cesta ;). Úprimne? Vôbec nie je tak ľahko, jednoducho a príjemne. Najviac sa snáď bojím toho, že malú raz prepadnú nevoľnosti z cestovania (moja nočná mora z detstva!). Zatiaľ nám však MN. pomáha, ako len môže. Často alebo spí, alebo sa správa veľmi pekne (často, samozrejme, neznamená vždy). Najviac ciest sme s ňou absolvovali v noci, zajtra nás čaká prvá počas dňa po dlhom čase. Máme pripravené hudobné cédečka, detské audioknižky, obľúbený spevník, z ktorého malá vie takmer všetky pesničky, obrázkové knižky, slovenské knižky na čítanie (lebo mama v aute kategoricky odmieta čítať, to nie je na moju hlavu ;)). Poznám tiež skvelé vety na odvrátenie pozornosti („Teraz voláme na srnky! Možno vyjdú z lesa”, „Óóóóó, krava! Teraz hľadajme ďalšiu, „Pozri aký červený nákladiak ide oproti. A teraz modrý. A ešte biely!”... ;)). No a mám dobré jedlo (na moje dieťa to funguje v 99% prípadov). Nič nám nechýba, môžeme vycestovať.

Necítim potrebu vychovať malého všadebola. Chcela by som však, aby sa nám podarilo vštepiť našej dcérke tú výnimočnú otvorenosť a potrebu navštevovania Poľska i Slovenska. Aby ju neodrádzali dlhé hodiny v autobuse (to za tých niekoľko rokov, keď ju pustíme samú ;)), aby ju neznechucoval samotný pohľad na kufor a aby sa nemračila pri myšlienke na ďalšie kilometre, ktoré je treba precestovať. Aby v sebe našla to presvedčenie, že musí ísť, ale nie preto, lebo jej to niekto káže, ale preto, že ona to tak cíti, kdesi tam v samom stredobode svojej osobnosti. Dnes sa malá jednoducho teší, lebo ide k starkej A alebo k babci B. Kiežby sa tak isto tešila o tých niekoľko rokov.