Czy ja
wspominałam przypadkiem w październiku, że pod kątem zdrowotnym to był
niewdzięczny miesiąc? Kłamałam. Niewdzięczny okazał się dopiero listopad, gdy
liczba wizyt u lekarzy doszła do 8, a antybiotyk zaliczyła prawie cała rodzina
(a ja aktualnie zamykam ten pochód ;)).
Niemniej
jednak listopad dla mnie jest też szczególnym miesiącem. Bo moja Pierworodna,
wiadomo… Ale też ze względu na te dwa wielkie narodowe święta – polskie
Narodowe Święto Niepodległości (11 listopada) i słowacki Dzień Walki o Wolność
i Demokrację (17 listopada). Pisałam o nich już 2 lata temu (o tu),
więc nie będę się powtarzać, ale one nieustannie zmuszają mnie do refleksji. W
tym roku może szczególnie, bo już za parę miesięcy zacznie mi przysługiwać
prawo do ubiegania się o obywatelstwo słowackie… A to obywatelstwo to nie jest
dla mnie tylko kwestia dokumentu i mniejszych utrudnień w urzędach.
Nie mogę
powiedzieć, że kocham Słowację, jak własną Ojczyznę, ale szanuję ten kraj, jest
dla mnie szczególny i warty poznawania. Mieszka w nim mnóstwo sensownych,
ciekawych ludzi, ale przecież nie tylko oni stanowią o wartości tego państwa.
Mnóstwo rzeczy tu nie działa, kilka drażni czy psuje humor, ale tego samego
doświadczam i w Polsce. Co więc jest cenne?
To pytanie
nieustannie sobie zadaję, bo chciałabym być dumna i z tej drugiej ziemi, na
której się znalazłam. Chciałabym być świadoma, chciałabym być zaangażowana,
chciałabym nie ślizgać się po wierzchu jako mieszkanka Bratysławy. 11 listopada
byłam dumna z Polski. Wywiesiłam flagę, dzieciom dałam kotyliony, w domku z
koców i krzeseł, przy świetle latarki, opowiadałam córce o zaborach i
odzyskaniu przez Polskę wolności. 17 listopada uderzyło mnie, że nie wiem,
kiedy Słowacy są dumni ze swojej Ojczyzny. Na Cyryla i Metodego? W rocznicę
wybuchu Słowackiego Powstania Narodowego? Gdzie mają swoje kotwice? Nie wiem. I
nie wiem, jak przeżywają swoją dumę. Brakuje mi jakiejś szerszej perspektywy.
Wiem, że
jednoczy ich sport. Ale to są tylko momenty, długość trwania turnieju, czy
meczu. Co potem? Dotychczas myślałam, że są dumni z ziemi, są dumni z tradycji
i ludowych korzeni. Nieraz już podziwiałam słowackie zespoły ludowe, w wakacje
po raz pierwszy udało mi się uczestniczyć przez chwilę w festiwalu
folklorystycznym w Terchovej (cudo i spełnienie marzenia!). Ale spotkałam się też
z postawą odcięcia od tradycji, nawet wstydu za tę piękną chłopską przeszłość. Nie
krytykuję tej postawy. Ale wywołała we mnie jeszcze więcej znaków zapytania.
Nie ma
uniwersalnej definicji patriotyzmu. Są pewne elementy, pewne zręby składające
się na nią, ale nie wierzę, że jest tylko jeden sposób na przeżywanie swojego
oddania ojczyźnie. Chciałabym jednak zrozumieć, jak to widzą Słowacy. Bo ja ze
swoją polskością jestem w tym zagubiona. Nie chcę nikogo zmieniać na siłę, nie
chcę też poddawać się czemuś, czego nie rozumiem. Oczywiście mam w domu M., ale
widzę, że on nie wpisuje się w zachowania większości. A czasem mam wrażenie, że
i on poszukuje ciągle sposobu, jak mądrze kochać swój kraj, że i on nie ma w
tym pełnej jasności. Być może niedługo stanę się obywatelką Słowacji. Jaką nią będę?
Nespomínala som náhodou v októbri, že to
bol z perspektívy zdravia nevďačný mesiac? Klamala som. Nevďačný bol až
november, v ktorom sa počet návštev u lekárov vyšplhal na 8 a antibiotiká brala
takmer celá rodina (ja aktuálne uzatváram tento zoznam ;)).
November je však pre mňa napriek všetkému
tiež výnimočný. Lebo moja prvorodená, jasné... Ale tiež kvôli dvom veľkým
štátnym sviatkom – poľskému Národnému sviatku nezávislosti (11.11.) a
slovenskému Dňu boja za sloboda demokraciu (17.11.). Písala som o nich už pred
dvomi rokmi (tu), nebudem sa teda opakovať, ale oni ma
neustále nútia uvažovať. V tomto roku možno obzvlášť, pretože už o pár mesiacov
budem mať právo uchádzať sa o slovenské občianstvo... A to občianstvo pre mňa
nie je len otázkou dokumentu a menších problémov na úradoch.
Nemôžem povedať, že milujem Slovensko ako
svoju vlastnú vlasť, ale vážim si túto krajinu, je pre mňa výnimočná a hodná
poznania. Býva v nej mnoho múdrych, zaujímavých ľudí, ale predsa nielen oni
znamenajú jej hodnotu. Mnoho vecí tu nefunguje, niekoľko irituje či kazí
náladu, ale tak isto je to aj v Poľsku. Čo je teda cenné?
Tú otázku si kladiem neustále, lebo chcela
by som byť hrdá aj na tú druhú krajinu, v ktorej som sa ocitla. Chcela by som
byť uvedomelá, chcela by som sa angažovať, nechcela by som sa iba kĺzať po
povrchu ako občianka Bratislavy. 11.11. som bola hrdá na Poľsko. Vyvesila som
zástavu, deťom som dala odznaky, v domčeku z diek a stoličiek som pri svetle
baterky rozprávala dcérke o okupácii a znovuzískaní nezávislosti. 17.11. ma
zaskočilo, že neviem, kedy sú Slováci hrdí na svoju vlasť. Na Cyrila a Metoda?
Na výročie začiatku Slovenského národného povstania? Kde sú ukotvení? Neviem. A
neviem, ako prežívajú svoju hrdosť. Chýba mi širšia perspektíva.
Viem, že ich zjednocuje šport. Ale to sú
iba momenty, dĺžka trvania turnaja či zápasu. A čo potom? Doteraz som si
myslela, že sú hrdí na svoju zem, na tradície a ľudové korene. Neraz som už
obdivovala slovenské ľudové súbory, cez prázdniny sa mi po prvý raz podarilo
zúčastniť sa na chvíľu folklórneho festivalu v Terchovej (prekrásne, splnil sa mi
sen!). Ale stretla som sa tiež s postojom odstrihnutia sa od tradície, dokonca
až hanby za tú krásnu sedliacku minulosť. Nekritizujem ten postoj, ale vyvoláva
vo mne ešte viac otáznikov.
Neexistuje univerzálna definícia
patriotizmu. Sú isté prvky, čriepky, ktoré ju tvoria, ale neverím, že existuje
iba jeden spôsob, akým prežívame oddanosť vlasti. Chcela by som však porozumieť
tomu, ako to vidia Slováci. Lebo ja som v tom so svojou poľskosťou stratená.
Nechcem nikoho nasilu meniť, nechcem sa však tiež poddávať niečomu, čomu
nerozumiem. Samozrejme, mám doma M., ale vidím, že on sa nespráva ako väčšina.
A niekedy mám pocit, že aj on stále hľadá spôsob ako múdro milovať svoju
krajinu a tiež v tom nemá celkom jasno. Možno sa onedlho stanem slovenskou občiankou. Akou budem?