piątek, 30 listopada 2018

Obrazki z wystawy / Obrázky z výstavy


Dziś post niczym obrazki z wystawy (przy okazji polecam piękny cykl miniatur fortepianowych Modesta Musorgskiego pod tym właśnie tytułem). Krótko, na różne tematy, klik klik. Przyznaję, na więcej mnie nie stać. Do oficjalnego terminu porodu zostało 40 dni (choć życzę sobie, by wszystko skończyło się jednak ciut szybciej), ledwo daję radę wytrzymać w pozycji siedzącej dłużej niż godzinę, a w głowie mam absolutne kongo (milion rzeczy, o których muszę pamiętać i które muszę zdążyć zrealizować przed godziną zero). No to lecimy.

Dostawa

Nie będę owijać w bawełnę, pewnie wielu z was wie, jak to jest z rynkiem polskim i rynkiem słowackim – ten pierwszy jest po prostu większy i często wyraźnie tańszy. Nieraz się przekonaliśmy, że bardziej opłaci nam się coś sprowadzić z Polski, niż kupić z dostawą na Słowacji. We wrześniu to była kanapa (tym razem zaszaleliśmy – nie dość, że sprowadziliśmy kanapę z Polski, to jeszcze produkt polski wyprodukowany w Polsce!; sprawdza się zresztą znakomicie), a w październiku miało to być łóżko piętrowe dla naszych dzieciaków. Wybór większy, ceny lepsze (łóżka piętrowe sprzedawane na Słowacji to najczęściej produkty sprowadzane z Polski, serio), zamówienie wykonane, mejl z terminem dostawy otrzymany, aż tu nagle… klops. Mój brzuch coraz większy, czas nas nagli, bo DJ. ma się wyprowadzić z sypialni rodziców do siostry jak najszybciej, a tu najpierw opóźnienie nr 1, bo doszło do jakiegoś wypadku samochodowego dostawcy i nastąpiła konieczność wymiany uszkodzonej części łóżka, a potem opóźnienie nr 2, bo  dystrybutor popełnił błąd i wysłał łóżko do… Słowenii. Tak, Słowenii. Tak, nieustannie znajdują się ludzie mylący Słowację ze Słowenią. My jak na szpilkach, a tu trzy tygodnie obsuwy. Łóżko dotarło w końcu w listopadzie. Na dodatek wszystkie nasze plany wzięły w łeb i musieliśmy je zmontować we dwójkę z M. Podnoszenie całego górnego łóżka, by je postawić na dolne, to był nie lada wyczyn. Przez dwa dni potem miałam wrażenie, że zaraz urodzę ;). No cóż, z dostawami bywa różnie… Choć dalej polecam produkty z Polski ;).

Bratysława

Byłam niedawno w salonie kosmetycznym, robiłam sobie manicure. Obsługiwała mnie Rosjanka pochodząca z Moskwy. Mały szok. Od kilku lat żyje na Słowacji. Owszem, są rzeczy, których jej brakuje, najbardziej kultury (wspomniała balet, wiadomo :)). Ale za nic by nie wymieniła tego bratysławskiego spokoju, wolnego tempa, luzu. Fiuuuuuu. Refleksja? Ja chyba nie wiem, co lubię w Bratysławie. Po tych trzech latach przywykłam, mam swoje miejsca i ścieżki, jestem dość spokojna i dość zadowolona z mojego życia, mamy w tej koszmarnie pokolorowanej, zastawionej blokami Petržalce wspaniały dom, otoczony zielenią (tak!). Ale czy ja zrezygnowałam tak z Trójmiasta dla bratysławskiego spokoju, jak ta Rosjanka z Moskwy? Nie, chyba nie jestem w tym miejscu.

Koncert…

Świętowaliśmy niepodległość, wybrałyśmy się więc z mamą na uroczysty koncert organizowany przez polską ambasadę w Słowackim Teatrze Narodowym. Piękna gala, na scenie m. in. polski Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Przed występem odśpiewany hymn Polski i hymn Słowacji. Kapitalna sprawa. W oczach łzy wzruszenia, gardło ściśnięte. Ten polsko-słowacki galimatias ma w moim życiu głęboki sens i wyrył się mocno w moim sercu.

…i mama

To przeżywanie 100 lat niepodległości tak daleko od domu, ale z mamą, było jakieś szczególniejsze, bardziej wartościowe. I tu nie chodzi o flagę, kotyliony, śpiewanie hymnu, czy uroczysty obiad, bo zrobilibyśmy pewnie wszystko to samo bez mamy. Ale mama to polski dom, polskie wspomnienia, polskie wychowanie, polskie smaki, polska tradycja. Po prostu ogromny kawał mojej Polski. To chyba to. Dziękuję Ci, mamo, za Twoją obecność. I za całą resztę, bo Twoja pomoc w ostatnich tygodniach była nieoceniona.

Pasowanie na ucznia

Polska szkoła, pierwsza klasa i pasowanie na ucznia. Byłam bardzo przejęta. To wielkie przeżycie, wiecie? Może tym większe, im bardziej mnie to wszystko zaskoczyło, im mniej byłam na tę zmianę przygotowana. Moja córka w kartonowym birecie na głowie, z dyplomem pierwszaka w ręku, cud malina :). A że wydarzenie to było połączone w szkole z uczczeniem stulecia niepodległości i dodatkowo starsze dzieci śpiewały pieśni patriotyczne i przemawiał polski konsul oraz dyrektor Instytutu Polskiego, tym bardziej zapadło mi w pamięć. Fajnie być częścią takiej społeczności. (Swoją drogą MN. dostała już pierwszą lekturę! „Karolcię”! I coraz ładniej pisze! :))

Kula

To aktualnie ja. Najnowszy przyszły członek mojej słowackiej rodziny (wiecie, dwóch szwagrów i szwagierka równa się troje potencjalnych przyszłych członków rodziny) stwierdził na początku listopada (po kilkunastu dniach od poprzedniego spotkania), że brzuch mi urósł. Nie da się ukryć, w ciąży brzuchy kobiet mają to do siebie, że rosną. A mój sprawia, że już nie chodzę, już się toczę. W czwartek przekazałam naszą wspólną kartę stałego klienta z pływalni szwagierce. Pora przerwać pływanie na najbliższe miesiące (choć i tak jestem z siebie dumna, że wytrwałam do listopada). Najchętniej zapadłabym w sen zimowy, ale to mi jakoś nie wychodzi. Więc byle wytrwać do godziny zero. Bądźcie dla mnie wyrozumiali. Nie spełnię w tym roku obietnicy złożonej sobie i wam na 5-lecie bloga o jego unowocześnieniu czy uaktualnieniu. Ale to cały czas mój wspaniały kawałeczek internetu. I to też dzięki wam. Więc dziękuję! I trzymajcie za mnie kciuki w nadchodzących kilkudziesięciu dniach.





Dnešný blog je ako obrázky z výstavy (pri tej príležitosti odporúčam krásny cyklus klavírnych miniatúr Modesta Musorgského pod týmto názvom). Krátko, o rôznych veciach, cvak cvak. Priznávam, na viac teraz nemám. Do oficiálneho termínu pôrodu mi zostalo 40 dní (aj keď si želám, aby sa to celé skončilo trošku skôr), ledva vydržím sedieť dlhšie ako hodinu a v hlave mám absolútny mišmaš (milión vecí, na ktoré musím myslieť a ktoré musím stihnúť pred hodinou H). Poďme na to!

Doručovanie

Budem otvorená, určite mnohí z vás vedia, ako je to s poľským a so slovenským trhom – ten prvý je jednoducho väčší a často aj výrazne lacnejší. Viackrát sme sa presvedčili, že sa nám oplatí niečo priviezť z Poľska, a nie kúpiť na Slovensku. V septembri to bola pohovka (tentokrát sme sa odviazali – objednali sme si pohovku z Poľska a ešte k tomu aj poľský výrobok – výborne sa osvedčila!) a v októbri mala prísť poschodová posteľ pre naše deti. Väčší výber, lepšie ceny (poschodové postele predávané na Slovensku sú väčšinou importované z Poľska, naozaj!), výrobok pripravený, mejl s termínom doručenia sme tiež mali, a tu... problém. Brucho mám čoraz väčšie, času čoraz menej, pretože DJ. sa má presťahovať od rodičov k sestre čo najrýchlejšie, a vtom oneskorenie č. 1 lebo kuriér mal nejakú nehodu a bolo treba vymeniť poškodenú časť postieľky, a potom oneskorenie č. 2, pretože dispečer sa pomýlil a odoslal posteľ do... Slovinska. Áno, Slovinska. Áno, stále sa nájdu ľudia, ktorí si mýlia Slovensko so Slovinskom. My sme už boli ako na ihlách a k tomu tri týždne meškania. Posteľ napokon dorazila v novembri. Navyše, všetky naše plány vzal čert a museli sme ju postaviť vo dvojici s M. Dvíhanie celej hornej postele, aby ju bolo možné postaviť na dolnú, to bol výkon. Dva dni som potom mala pocit, že každú chvíľu porodím ;). Čo už, s doručovaním to býva všelijaké... Aj tak stále odporúčam výrobky z Poľska ;).

Bratislava

Nedávno som bola na manikúru v kozmetickom salóne. Obsluhovala ma Ruska pochádzajúca z Moskvy. Malý šok. Už niekoľko rokov žije na Slovensku. Samozrejme, sú veci, ktoré jej chýbajú, najviac kultúra (pravdaže, spomenula balet :)). Za nič by však nevymenila ten bratislavský pokoj, pomalé tempo, uvoľnenosť. Fúúúú. Čo to má so mnou? Asi neviem, čo mám rada v Bratislave. Po tých troch rokoch som si zvykla, mám tu svoje miesta a chodníčky, som pomerne spokojná so svojim životom, máme v tej hrozne farbistej Petržalke plnej činžiakov krásny domov, obklopený zeleňou (áno!). Vzdala som sa však Trójmiasta v prospech bratislavského pokoja ako tá Ruska z Moskvy? Nie, to nie je moja situácia.

Koncert…

Oslavovali sme nezávislosť, vybrali sme sa teda s mamou na slávnostný koncert organizovaný poľským veľvyslanectvom v Slovenskom národnom divadle. Krásna slávnosť, na scéne bol napr. poľský súbor „Śląsk”. Pred vystúpením sa spievala poľská a slovenská hymna. Úžasný pocit. V očiach slzy dojatia, hrdlo stisnuté. Ten poľsko-slovenský galimatiáš má v mojom živote hlboký zmysel a je silno vyrytý v mojom srdci.

…a mama

Prežívanie storočnice nezávislosti tak ďaleko od vlasti, ale s mamou, bolo akési viac výnimočné, cennejšie. A nejde iba o zástavu, odznaky, spev hymny či slávnostný obed, pretože to isté by sme zrejme robili aj bez mamy. Mama je však poľský domov, poľské spomienky, poľská výchova, poľské chute, poľské tradície. Jednoducho obrovský kus môjho Poľska. Asi toľko. Ďakujem Ti, mama, za Tvoju prítomnosť. Aj za celý zvyšok, pretože Tvoja pomoc bola v ostatných týždňoch nedoceniteľná.

Pasovanie za žiaka

Poľská škola, prvá trieda a pasovanie za žiaka. Bola som veľmi dojatá. To je veľký zážitok, viete? Možno o to väčší, o čo ma to všetko viac prekvapilo a o čo menej som na tú zmenu bola pripravená. Moja dcéra s kartónovou čiapkou na hlave, s diplomom prváčika v ruke, no krása :). Táto udalosť bola spojená s oslavou storočnice nezávislosti, staršie deti spievali národné piesne a príhovor predniesol poľský konzul a riaditeľ Poľského inštitútu – o to viac mi to zostalo v pamäti. Je fajn byť súčasťou takého spoločenstva. Inak, MN. dostala svoje prvé povinné čítanie! A čoraz krajšie píše! :)

Guľa

To som momentálne ja. Najnovší budúci člen mojej slovenskej rodiny (viete, dvaja švagrovia a jedna švagriná rovná sa traja potenciálni budúci členovia rodiny) na začiatku novembra, po niekoľkých dňoch od predchádzajúceho stretnutia, vyhlásil, že sa mi zväčšilo brucho. Nepochybne je to tak, bruchá tehotných žien zvyknú rásť. Vďaka tomu môjmu už nechodím, ale sa kotúľam. Vo štvrtok som odovzdala našu spoločnú zákaznícku kartu z plavárne švagrinej. Prišiel čas prerušiť na niekoľko mesiacov plávanie (ale aj tak som na seba hrdá, že som vydržala do novembra). Najradšej by som upadla do zimného spánku, ale to sa mi nedarí. Stačí teda aspoň vydržať do hodiny H. Buďte voči mne zhovievaví. V tomto roku nesplním svoj sľub, že na 5. výročie blog zaktualizujem a zmodernizujem. Stále je to však môj úžasný kúsoček internetu. A to aj vďaka vám. Ďakujem za to! A držte mi palce počas najbližších dní.