To nie jest lato dla ludzi, chcących odpocząć. Przynajmniej
w naszym przypadku ;). Jak przystało na rodzinę dwunarodową, w te wakacje czekają
nas 3 śluby naszych 3 braci (licząc łącznie) w… 3 krajach ;). Tak, tak, nie
przesłyszeliście się. Mój brat otworzył tę ślubną serię w czerwcu w Polsce, już
w najbliższą sobotę pałeczkę przejmie środkowy brat M. w Czechach, a sztafetę
zakończy w sierpniu na Słowacji najmłodszy. A jeszcze po drodze był chrzest
siostrzenicy M., którego nie mogliśmy przegapić, bo M. został chrzestnym :). Sami
widzicie – to nie jest lato sprzyjające odpoczynkowi ;).
A jednak staram się w tym całym zamieszaniu i ciągłym
pakowaniu i rozpakowywaniu walizek nie stracić głowy. Staram się musieć jak
najmniej, złapać oddech. Wiecie, które momenty paradoksalnie cenię sobie
najbardziej? Wyjścia z dzieciakami do lasu czy parku w Bratysławie, rodzinne
wycieczki krajoznawcze po najbliższej okolicy i samotne spacery po mieście połączone
z… oglądaniem balkonów (zdradzam wam właśnie tajemnicę – uwielbiam przyglądać
się różnym rozwiązaniom balkonowym :)).
Chyba po prostu dom to dom. Nie lubię czuć się więźniem na
Słowacji, gdy nie mogę wyjechać do Polski, spotkać się z polską rodziną i
przyjaciółmi. Lubię poczucie wolności (kto nie lubi ;)), dość ograniczeń generuje
fakt posiadania pięcioosobowej rodziny. Ale doceniam te chwile prostego życia,
zwykłego bycia – tu i teraz. Cieszenie się widokiem wiewiórki przebiegającej mi
drogę, wdychanie zapachu róży, która niedawno zakwitła, zachwycanie duchem
historii, obecnym w licznych okolicznych pałacykach, kościołach i innych
zabytkach (a wokół Bratysławy jest takich pięknych miejsc naprawdę dużo!). W
lecie naprawdę starczyłoby mi tylko tyle, no, może jeszcze z dodatkiem lodów i
widokiem Bałtyku :).
W Ogrodzie Botanicznym w BA |
Zabytkowy młyn wodny w Jelce |
Panienka z okienka w miasteczku winiarskim Svätý Jur |
Toto nie je leto
pre ľudí, ktorí si chcú oddýchnuť. Aspoň nie v našom prípade ;). Ako sa patrí
na dvojnárodné manželstvo, tieto prázdniny nás čakajú 3 svadby našich 3 bratov
(keď ich spolu spočítame) v… 3 krajinách ;). Veru áno, počuli ste dobre. Môj
brat tú svadobnú sériu otvoril v júni v Poľsku, teraz v sobotu od neho preberie
štafetový kolík stredný brat M. v Čechách a štafetu ukončí na Slovensku
najmladší brat. Medzitým sme ešte boli na krste netere M., ktorý sme nemohli
zmeškať, pretože M. sa stal krstným otcom :). Vidíte sami - nie je to leto
vhodné na oddych ;).
A predsa sa
snažím v celom tom zmätku a pri neustálom balení a vybaľovaní kufrov nestrácať
hlavu. Snažím sa čo najmenej musieť, zhlboka dýchať. Viete, ktoré chvíle si
paradoxne cením najviac? Vychádzky s deťmi do lesa či parku v Bratislave,
rodinné vlastivedné výlety po najbližšom okolí a prechádzky osamote po meste
spojené s… prezeraním balkónov (práve som Vám prezradila tajomstvo - strašne
rada sa pozerám na rôzne balkónové riešenia :)).
Jednoducho, domov
je domov. Nie som rada, keď sa na Slovensku cítim ako väzeň, keď nemôžem
vycestovať do Poľska, stretnúť sa s poľskou rodinou a priateľmi. Mám rada pocit
slobody (kto nemá ;)), dosť veľa obmedzení vychádza už len z toho, že naša
rodina má päť členov. Veľmi si však cením tie momenty jednoduchého života,
obyčajného bytia - tu a teraz. Keď sa môžem tešiť z pohľadu na veveričku, ktorá
mi prebieha cez cestu, keď cítim vôňu ruže, ktorá nedávno zakvitla, keď môžem
žasnúť nad duchom histórie, prítomným v okolitých zámočkoch, kostoloch a iných
pamiatkach (a v okolí Bratislavy je takých krásnych miest naozaj veľa!). V lete
by mi to naozaj stačilo, no, možno ešte s doplnkom v podobe zmrzliny a pohľadu
na Baltik :).