niedziela, 29 czerwca 2014

Trudne pytanie / Ťažká otázka

Zanim zasiadłam do pisania tego posta, zadałam sobie trudne pytanie: co podoba mi się w Słowacji/Słowakach najbardziej? Niby odpowiedź na nie nie powinna nastręczać tak wielu kłopotów, bo przecież tych pozytywnych rzeczy umiem wymienić całkiem sporo, ale po pierwsze: trudno się zdecydować na to „naj”, a po drugie: przyznaję, jestem Polką dumną z własnej polskości, nie tak łatwo jest znaleźć coś, co przebije też moje polskie doświadczenia.
W decyzji pomógł mi ślub kuzynki M., na którym bawiliśmy się w minioną sobotę, a dokładniej jedno wydarzenie, które do dziś mam przed oczami. Otóż miałam przyjemność uczestniczyć w najpiękniejszej ceremonii oczepin, jaką dotychczas widziałam nie tylko na Słowacji, ale i w Polsce. Zanim jednak napiszę, co było w niej takiego szczególnego, wyjaśnię krótko, jak to wygląda w Polsce. Pannie młodej zdejmuje się welon, pan młody ściąga muszkę, zasłania się im oczy. Wokół niej ustawiają się w kole panny, wokół niego – kawalerzy, tańcząc w rytm muzyki. Gdy muzyka się kończy, panna młoda wręcza swój welon jednej z panien, a pan młody swoją muszkę jednemu z kawalerów. Ot, teraz ich kolej, by wyjść za mąż/ożenić się. Jest wesoło, może trochę refleksyjnie, ale nie ma tu magii.
A jak wyglądała wspomniana słowacka ceremonia? Około północy przyciemniono światła, po czym na salę wszedł osobliwy pochód. Najpierw pan młody ubrany w strój ludowy w otoczeniu dwóch ludowych akordeonistów, następnie panna młoda w zielonym wianku na głowie, ubrana w tradycyjną suknię ludową, otoczona przez orszak złożony z żon i panien, niosących w ręku zapalone świece i śpiewających smutne pieśni o pożegnaniu z rodzicami i czasem beztroski i zabawy. Potem para młoda usiadła obok siebie na krzesłach, a towarzyszący im ludzie kontynuowali śpiew. Te proste, silne głosy trafiały do serc wszystkich obecnych na sali, pozwalały się na chwilę zatrzymać, zastanowić nad swoją przeszłością, zamyślić nad przyszłością… Gdy słowa pieśni wybrzmiały do końca, nastąpił moment typowy dla słowackich oczepin – przy pannie młodej pojawił się szwarny młodzieniec z siekierką w dłoni i zapytał: „Ej dievčina, dievčina, pýtam sa ťa ja po prvýkrát: Chceš vienok sňať alebo hlávku sťať?“ (czyli: Dziewczyno, dziewczyno, pytam po raz pierwszy: Chcesz oddać wianek, czy stracić głowę?). Słowacka panna młoda oczywiście odpowiada w takiej chwili przekornie, że woli, by ją ścięto ;), ale za trzecim razem dobrowolnie godzi się na oddanie wianka. Tak było i tym razem. Po czym jedna z dwóch starszych kobiet zdjęła pannie młodej zielony wianek, a na jego miejsce nałożyła zdobny czepiec, w pasie zaś przewiązała jej wyszywany fartuch. Ponownie rozległ się dźwięk podniosłej pieśni. Obrzęd przejścia został zakończony – panna młoda z panienki stała się panią, z dziewczyny żoną. Potem jeszcze nastąpił radosny taniec młodej pary, następnie przed młodymi zatańczyły też i zaśpiewały panny z orszaku, na koniec zaś cały pochód uroczyście wyprowadził młodą parę z sali „do sypialni”, śpiewając pieśń o „małym Janku, którego oboje chcą” :)…
Rozpisałam się. Szkoda, że nie mogliście w tym uczestniczyć. Ale jak zatem brzmi odpowiedź na to trudne pytanie, które sobie postawiłam? Najbardziej zachwyca mnie na Słowacji życie tradycją. Ze względu na historię słowackiego narodu, bardzo wyraźnie jest tu zarysowane zróżnicowanie regionalne, a każdy region ma odrębny strój ludowy, muzykę, tańce. Ludzie nie odcinają się od tych tradycji, lecz przeciwnie – kultywują je. Można tu spotkać mnóstwo festiwali folklorystycznych, na śluby chętnie zaprasza się kapele ludowe, oczepiny są organizowane w opisany przeze mnie, tradycyjny sposób. W jednym ze starszych postów wspominałam też o pieśniach ludowych – są tu żywe, znane, śpiewane. Ludzie chętnie się przy nich bawią, opowiadają przez nie stare prawdy, aktualne w czasach naszych dziadów i pradziadów, aktualne i dzisiaj. Powrót do korzeni, do źródeł nie jest tu czymś zabawnym, przebrzmiałym czy lekko egzotycznym, jak może nieraz postrzega się to w wielkich polskich miastach. Nie jest też wyłącznie domeną ludzi starych. Jest łącznikiem z przeszłością, symbolem ciągłości historii, zaakceptowaniem swojej słowackiej tożsamości, wywodzącej się z ziemi. Piękne.

I my mieliśmy przyjemność przymierzyć tradycyjny strój ludowy. Tu w kroju z Detvy.
Aj my sme mali to šťastie a vyskúšali sme si tradičný ľudový kroj.
Tu sme v detvianskom kroji.

Pred tým, ako som si sadla a začala písať tento príspevok, položila som si ťažkú otázku: čo sa mi najviac páči na Slovensku/Slovákoch? Odpoveď na ňu by možno nemala spôsobiť veľa problémov, veď tých pozitívnych vecí dokážem vymenovať dosť veľa, ale po prvé: je ťažké vybrať si to „naj”, a po druhé: priznám sa, že som Poľka hrdá na svoju vlastnú poľskosť a nie je pre mňa ľahké nájsť niečo, čo by predčilo moje poľské skúsenosti. Pri rozhodovaní mi pomohla svadba sesternice M. na ktorej sme sa zabávali minulú sobotu, a konkrétne jeden zážitok, ktorý mám dodnes pred očami. Mala som totiž to potešenie zúčastniť sa najkrajšieho obradu začepčenia, aký som doteraz videla, a to nielen na Slovensku, ale i v Poľsku. Kým však prejdem k tomu, čo na ňom bolo také výnimočné, v krátkosti objasním, ako to vyzerá v Poľsku. Neveste sa odníme závoj, ženíchovi motýlik, zakryjú sa im oči. Okolo nevesty sa postavia slečny, okolo ženícha mládenci a tancujú do rytmu hudby. Keď hudba utíchne, nevesta dáva svoj závoj do rúk jednej slečny a ženích svoj motýlik jednému z mládencov. Nuž a teraz sú oni na rade, aby sa vydali a oženili. Je to veselé, možno trochu hĺbavé, ale mágia v tom nie je.
A ako vyzeral spomínaný slovenský obrad? Okolo polnoci sa spravilo v sále prítmie a doň vošiel výnimočný sprievod. Najprv ženích, oblečený do ľudového kroja, sprevádzaný dvomi ľudovými harmonikármi, po ňom nevesta so zeleným vienkom na hlave, oblečená do tradičných ľudových šiat, obkolesená zástupom vydatých žien a dievčat so zapálenými sviečkami v rukách, ktoré spievali smutné piesne o rozlúčke s rodičmi a s obdobím bezstarostnosti a zábavy. Potom mladý pár zasadol vedľa seba na stoličkách a sprevádzajúci pokračovali v speve. Tie prosté, mocné hlasy smerovali do sŕdc všetkých prítomných v miestnosti, dovolili na chvíľu sa zastaviť, premýšľať nad svojou minulosťou, zamyslieť sa nad budúcnosťou... Keď slová piesní dozneli do konca, nadišiel typický moment slovenského začepčenia – pri neveste sa objavil švárny mládenec so sekerkou v ruke a spýtal sa: „Ej dievčina, dievčina, pýtam sa ťa ja po prvýkrát: Chceš vienok sňať alebo hlávku sťať?“. Slovenská nevesta samozrejme v tomto momente nesúhlasí a odpovedá, že chce, aby ju sťali ;), ale po treťom zopakovaní dobrovoľne odovzdáva vienok. Tak to bolo i tentokrát. Následne jedna z dvoch starších žien odňala neveste zelený vienok a na jeho miesto dala ozdobný čepiec, na pás jej uviazala vyšívanú zásteru. Opäť sa rozľahol zvuk vznešenej piesne. Obrad prechodu sa skončil – nevesta sa stala zo slečny paňou, z dievčaťa ženou. Potom ešte nasledoval radostný tanec mladomanželov, po ňom pred nimi zatancovali a zaspievali dievčatá zo sprievodu a na koniec celý zástup vyprevadil mladých zo sály do „spálne”, spievajúc pieseň o „malom Jankovi, ktorého obaja chcú” :)...
Rozpísala som sa. Škoda, že ste sa toho nemohli zúčastniť. Ale ako teda znie odpoveď na tú ťažkú otázku, ktorú som si položila? Najviac na Slovensku žasnem nad životom s tradíciou. Vzhľadom na históriu slovenského národa sú tu veľmi výrazne zreteľné regionálne rozdiely a každý región má svoj vlastný ľudový kroj, hudbu, tance. Ľudia sa neodťahujú od tých tradícií, skôr naopak – kultivujú ich. Môžete sa tu stretnúť s množstvom folklórnych festivalov, na svadby sú často pozývané ľudové kapely, začepčenie sa organizuje tak, ako som to opísala, tradične. V jednom zo starších príspevkov som tiež písala o ľudových piesňach – sú tu živé, známe, spievané. Ľudia sa pri nich radi zabávajú, rozprávajú v nich staré pravdy, aktuálne v časoch našich dedov i pradedov, aktuálne aj dnes. Návrat ku koreňom, k prameňom nie je niečim zábavným, zastaraným či mierne exotickým, ako je to možno neraz vnímané vo veľkých poľských mestách. Nie je tiež výlučne doménou starých ľudí. Spája s minulosťou, je symbolom kontinuity histórie, prijímaním svojej slovenskej identity, pochádzajúcej zo zeme. Krásne.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz