To już moje siódme święta z M., dacie wiarę? Siódme
polsko-słowackie święta, z czego 4 razy byliśmy na Słowacji, 3 razy w Polsce, 3
razy obchodziliśmy święta trochę bardziej słowackie, 4 razy trochę bardziej
polskie (tak, tak, to nie pomyłka, pamiętacie? :)). Na obchodzenie świąt w
Polsce czekałam aż 4 lata, od 2013 roku. Długo. Tegoroczne święta były dla mnie
prawdziwie magiczne. Wszystko odkrywałam jakby na nowo, wszystko budziło mój
zachwyt, nawet koszmarny, ulewny deszcz, siekący na wszystkie strony w towarzystwie
dzikiego sztormowego wiatru, gdy szłam z rodziną na Pasterkę, nie zdołał mnie
zniechęcić. Nie spodziewałam się, że tak te święta przeżyję. Nawet pisząc te
słowa, czuję, że moje oczy robią się podejrzanie szkliste.
Kto z Was zagląda czasem na fejsbukową stronę Słowackiego
Galimatiasu, ten wie, że przyjazd do Polski stanął w pewnym momencie pod
znakiem zapytania. Nagle w połowie grudnia MN. złapała anginę. A 3 dni później
ospę. Wiedzieliśmy, że prawie na 100% ospa czeka też DJ. A jakie żniwo zbierze
angina, pozostawało pytaniem otwartym. Mieliśmy 1,5 tygodnia, żeby pierwsza
fala chorób minęła. Udało się nam trochę podleczyć i 21 grudnia przyjechaliśmy
do Polski.
Poczułam ulgę, szczęście, ale… nie tylko. Bo te wszystkie
zawirowania zdrowotne przypomniały mi o niepokoju, który budzi we mnie
przyszłość. Niepokoju, związanym z godzeniem polskiej i słowackiej
rzeczywistości. Niepokoju, jak będzie z naszymi podróżami, jak je pogodzić ze
szkołą, jak je pogodzić z jakimkolwiek zapuszczaniem korzeni w jakimkolwiek
miejscu.
Im dłużej jesteśmy z M. małżeństwem, tym bardziej dociera do
mnie, jak trudne jest nasze wspólne życie.
Przeżywanie takich wydarzeń, jak święta Bożego Narodzenia, w
innej tradycji i kulturze dla mnie wcale nie jest proste. Wiecie, mój dziadek w
ostatnich latach życia ciężko chorował, jego pamięć niszczył Alzheimer. I w
czasie, gdy już nawet nie poznawał swoich bliskich, 2 rzeczy pamiętał doskonale
– słowa modlitwy Ojcze nasz i teksty kolęd. Mocno tkwi mi w głowie obraz
kolędującego z nami resztkami sił dziadka, gdy zasiadam raz do polskiego, a raz
do słowackiego wigilijnego stołu. Wszystkie te symbole świąteczne, które tak
dobrze znam z mojego dzieciństwa, a których nie ma na Słowacji, nabierają
zupełnie innego znaczenia, nabierają większej głębi. Czuję, jak mocno jestem
wrośnięta w polską tradycję.
Ale żeby nie było tak pesymistycznie :)...
Te święta pokazały mi też, jak wyjątkowe jest nasze wspólne
życie. Każdego dnia pracujemy na to, żeby tworzyć z dwóch różnych
rzeczywistości jedną wspólną. Każdego dnia pracujemy na to, żeby nasze dzieci
wychowywały się w spójnym otoczeniu, przekonane, że to wszystko, w czym żyją,
jest absolutnie normalne i fajne, choć trochę inne od tego, co zna większość
ich kolegów. Widzę, ile już razem wypracowaliśmy wspólnych tradycji, jak sama
swobodnie odnajduję się w tym polsko-słowackim sosie. Urzeka mnie, jak cudowni
są nasi bliscy, którzy sami z siebie domagają się np. śpiewania kolęd w innym
języku i próbują je śpiewać z nami (za rok muszę w końcu przygotować porządny
polsko-słowacki śpiewnik! :)), i pytają, pytają, pytają. Chcą zrozumieć, chcą
poznać, chcą jakoś zbliżyć się do naszej rzeczywistości. Mamy ogromne
szczęście, mając tak wielkie wsparcie. I mamy ogromne szczęście, mając siebie.
Z naszą Vianočną Gwiazdką i z Gwiazdkowymi Vianocami, z karpiem z warzywami i
pstrągiem w galarecie albo smażonym dorszem z sałatką ziemniaczaną, z barszczem
albo kapuśniakiem na śmietanie, z Gwiazdorem czy Jezuskiem przynoszącymi
prezenty, z opłatkiem do składania życzeń i tym opłatkowym sandwichem z miodem
i czosnkiem :)… Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać.
I gdy tak o tym wszystkim myślę, odczuwam jakoś mniej tego
niepokoju :). Co z tego, że DJ. ma ospę, co z tego, że ja mam anginę, co z
tego, że M. ledwo mówi i jedna MN. jest w miarę zdrowa. Przecież dalej mamy
siebie. 2018 rok pewnie nie przyniesie mniej kłopotów i zmartwień, ale to nie
ma znaczenia. Bo i tak będzie cudowny. Bo w naszym domu dalej będą
rozbrzmiewały polskie i słowackie rozmowy, polskie i słowackie piski dzieci. Będziemy czytać polskie i słowackie książki, oglądać polskie i słowackie
filmy. W oknie niejeden raz zawiśnie polska i słowacka flaga, przy stole będzie
toczył się niejeden polski i słowacki spór. Przed oczami kilka razy mignie polski
i słowacki słupek graniczny, a licznik samochodu przekręci się o kilka kolejnych
tysięcy kilometrów. To jest nasze bogactwo. To jest nasze polsko-słowackie
życie.
To sú už moje
siedme sviatky s M., je to vôbec možné? Siedme poľsko-slovenské sviatky z čoho
štyrikrát sme boli na Slovensku, trikrát v Poľsku, trikrát sme slávili viac
slovenské sviatky a štyrikrát viac poľské (áno, áno, to nie je chyba, pamätáte sa? :)). Na slávenie sviatkov v Poľsku som čakala až 4 roky, od roku 2013.
Dlho. Tohoročné sviatky boli pre mňa skutočne zázračné. Všetko som akoby nanovo
odkrývala, všetko vo mne vyvolávalo úžas, dokonca ani otrasný lejak šibúci v
spoločnosti búrkového vetra na všetky strany počas cesty s rodinou na polnočnú
ma neznechutil. Nečakala som, že tie sviatky budem tak prežívať. Dokonca aj pri
písaní týchto slov cítim, ako sa mi oči podozrivo zahmlievajú.
Tí z Vás, ktorí
sa občas dostanú na fejsbukovú stránku blogu vedia, že vo veci nášho príjazdu
do Poľska sa v istom momente objavili otázniky. MN. náhle v polovici decembra
dostala angínu. A o tri dni nato kiahne. Vedeli sme skoro na 100%, že kiahne
čakajú aj DJ. A čo prinesie angína, to bolo otázne. Mali sme 1,5 týždňa na to,
aby sa prvá vlna chorôb prevalila. Podarilo sa nám trochu zlepšiť zdravotný
stav a 21.12. sme prišli do Poľska.
Uľavilo mi,
pocítila som šťastie, ale nielen to. Pretože tie všetky kotrmelce so zdravím mi
opäť priviedli na myseľ nepokoj, ktorý vo mne vzbudzuje budúcnosť. Nepokoj
spojený s ladením poľskej a slovenskej reality. Nepokoj súvisiaci s našim
cestovaním, ako to s ním bude v spojení so školou detí, so zapúšťaním koreňov
kdekoľvek.
Čím dlhšie sme s
M. spolu, tým viac si uvedomujem, aký náročný je náš spoločný život.
Prežívanie takých
udalostí ako sú Vianoce v súlade s inou tradíciou a kultúrou pre mňa vôbec nie
je také ľahké. Viete, môj starý otec bol v posledných rokoch života veľmi
chorý, jeho pamäť zničila Alzheimerova choroba. A keď už nepoznal ani svojich
najbližších, pamätal si veľmi dobre ešte dve veci: slová modlitby Otče náš a
texty poľských kolied. Mám v pamäti ukotvený obraz starého otca ako s nami z
posledných síl spieva koledy vždy, keď si sadám k poľskému či slovenskému vianočnému
stolu. Všetky tie sviatočné symboly, ktoré tak dobre poznám z detstva a ktoré
na Slovensku nemáme, naberajú celkom iný význam a väčšiu hĺbku. Cítim, ako som
silno zakorenená v poľskej tradícii.
Ale aby to nebolo
také pesimistické :)...
Tie sviatky mi
tiež ukázali, aký výnimočný je náš spoločný život. Každý deň pracujeme na tom,
aby sme z dvoch realít vytvorili jednu spoločnú. Každý deň pracujeme na tom,
aby sme naše deti vychovávali v celistvom prostredí, aby boli presvedčené o
tom, že to všetko, v čom žijú, je úplne normálne a dobré, hoci možno trochu iné
od toho, čo pozná väčšina ich kamarátov. Vidím, koľko sme už spolu vytvorili
spoločných tradícií, ako sa sama dobre cítim v tej poľsko-slovenskej omáčke. Je
úžasné, akí sú naši blízki, ktorí sami od seba chcú spievať koledy v tom druhom
jazyku (o rok musím konečne pripraviť poriadny poľsko-slovenský spevník! :)), a
pýtajú sa, pýtajú a pýtajú. Chcú pochopiť, chcú spoznať, chcú sa priblížiť
nášmu prežívaniu. Máme veľké šťastie, že dostávame takú podporu. A máme veľké
šťastie, že máme seba. S našou Vianočnou Gwiazdkou a Gwiazdkovymi Vianocami, s
kaprom v zelenine a pstruhom v aspiku alebo smaženou treskou so zemiakovým
šalátom, s barščom alebo kapustnicou na smotane, s Gwiazdorom či Ježiškom,
ktorí prinášajú darčeky, s oplátkou na vzájomné vinšovanie alebo oplátkou s
medom a cesnakom :)... Mohla by som toho ešte viac napísať...
A keď tak o tom
všetkom premýšľam, cítim akosi menej toho nepokoja :). Čo z toho, že DJ. má
kiahne, čo z toho, že ja mám angínu, čo z toho, že M. ledva hovorí a iba MN. je
viac-menej zdravá. Stále máme jeden druhého. Rok 2018 iste neprinesie menej
problémov a starostí, ale to nie jen dôležité. Lebo aj tak bude skvelý. Lebo u nás
doma budú aj naďalej znieť poľské aj slovenské rozhovory, poľské i slovenské
pišťanie detí. Budeme čítať poľské i slovenské knižky, pozerať poľské aj
slovenské filmy. Na balkóne bude neraz visieť poľská aj slovenská vlajka, pri
stole budeme rozoberať nejeden poľský a slovenský spor. Pred očami sa nám
niekoľkokrát mihne poľský aj slovenský hraničný stĺp a na tachometre auta
bude o niekoľko tisíc kilometrov viac. To je naše bohatstvo. To je náš
poľsko-slovenský život.