Ostatni dzień grudnia, ostatni dzień roku, a ja siedzę sobie
w żółtym fotelu uszaku mojego męża (tak, tak! To jego fotel – dostał go na
30-tkę od swojej najcudowniejszej żony pod słońcem ;)), patrzę na błyszczącą w świetle
dnia choinkę i myślę sobie, że… jest mi dobrze. Tak po prostu. Bez fajerwerków
i bez dramatów. Takie spokojne, miłe uczucie :).
Mam mojego M., kochamy się i kłócimy tak akurat, jak
przystało na małżeństwo z 5-letnim stażem :), mamy MN., która jest mądra jak
radio, mamy DJ., który w grudniu skończył rok i jest znanym w rodzinie
kombinatorem. Jesteśmy zdrowi, a chwilowo omijają nas nawet katary i kaszle. Spędziliśmy
nasze słowackie (ze szczyptą polskości) święta u moich teściów, szykujemy się
do Sylwestra w domu z dzieciakami i moimi rodzicami. W okresie świątecznym
odbyliśmy kilka wspaniałych spotkań z przyjaciółmi, na najbliższy tydzień mamy
zaplanowane następne. W mijającym roku poznaliśmy parę fajnych osób,
zacieśniliśmy kilka cennych przyjaźni, odbudowaliśmy relacje, które wydawały
się nie do uratowania. Dowiedzieliśmy się o sobie trochę nowych rzeczy, sprecyzowaliśmy
lepiej niektóre plany, nadaliśmy wyraźniejszy kształt pomysłom. Odkryliśmy nowe
miejsca, posmakowaliśmy nieznane potrawy, przeczytaliśmy wciągające książki.
Zatrzymaliśmy się na dłużej nad niektórymi życiowymi pytaniami, pochyliliśmy
nad wątpliwościami, daliśmy sobie czas na znalezienie nawet naglących
odpowiedzi. Popełniliśmy kilka błędów, zmierzyliśmy się z wyzwaniami,
przegraliśmy parę bitew. Przeżyliśmy chwile wypełnione przytłaczającym smutkiem
i chwile radości, której nie da się wyrazić słowami. Po prostu żyliśmy i
staraliśmy się żyć najlepiej, jak umiemy.
Mamy w naszym życiu bardzo, bardzo dużo. I coraz wyraźniej
widzę, jak ważne jest, by się tym dzielić, by dawać coś z siebie drugiemu
człowiekowi. Czas, pieniądze, modlitwę, umiejętności, talenty, uwagę, dobry
przykład. Cokolwiek. To, na co można sobie w danej chwili pozwolić (jasne jest
dla mnie, że nie zawsze i nie wszystko możemy, a dodatkowo uczę się w tym roku,
żeby umieć sobie odpuścić i pozwolić na niedoskonałość, choć nie wiem, czy
uwierzą w to ci, którzy mnie znają ;)). Zawsze jednak można coś ofiarować,
choćby to było wysłuchanie przyjaciela lub przelanie kilku złotych na konto
jakiejś fundacji. Tego sobie życzę w nowym roku. Bym umiała dać z siebie
jeszcze więcej, bym szukała sposobów, jak móc działać, a nie jak usprawiedliwić
brak jakichkolwiek starań. Bym umiała zatroszczyć się o swoją rodzinę, bym
umiała zadbać o siebie, ale też była dla innych. By moje życie nie było próżne.
By miało te najpiękniejsze kolory, których może mu dodać tylko drugi człowiek.
Na zakończenie coś niezwiązanego z tematem posta, ale ze
słowackim galimatiasem już tak – 2 małe zaskoczenia z tych świąt, które
pokazują mi, ile jeszcze nie wiem o Słowacji i ile powodów do śmiechu,
konsternacji lub zmarszczenia czoła przede mną ;).
1. Słowacy w okresie świątecznym (po 26 grudnia a przed Sylwestrem)
życzą sobie ciągle „pięknych świąt” ;). Za trzecim czy czwartym razem, gdy to
usłyszałam, już mi to nawet przeszło przez gardło w odpowiedzi. Ale bardzo
cicho :P.
2. Groby bliskich w okresie świątecznym ozdabia się tu… choinkami :). Z bombkami, ze światełkami… I tak światło zniczy miesza się na cmentarzu z blaskiem lampek choinkowych. Osobliwy widok :)…
2. Groby bliskich w okresie świątecznym ozdabia się tu… choinkami :). Z bombkami, ze światełkami… I tak światło zniczy miesza się na cmentarzu z blaskiem lampek choinkowych. Osobliwy widok :)…
Posledný
decembrový deň, posledný deň v roku, a ja si tak sedím v žltom kresle – ušiaku
môjho manžela (áno, áno! Je to jeho kreslo, dostal ho na 30-tku od svojej
najúžasnejšej ženy pod slnkom ;)), pozerám sa na stromček ligotajúci sa v
dennom svetle a myslím si, že... mi je dobre. Len tak. Bez nadšenia aj bez
drám. Taký pokojný, milý pocit :).
Mám svojho M.,
ľúbime i vadíme sa tak akurátne, ako sa patrí na manželstvo s 5-ročným trvaním :),
máme MN., ktorá je múdra ako rádio, máme DJ., ktorý v decembri oslávil prvý rok
a rodina ho už pozná ako poriadneho šibala. Sme zdraví a momentálne sa nám vyhýbajú
nádchy i kašle. Strávili sme naše slovenské (s troškou poľskosti) sviatky u
mojich svokrovcov, chystáme sa na Silvestra doma s deťmi a mojimi rodičmi.
Počas sviatočného obdobia sa nám podarilo pár skvelých stretnutí s priateľmi,
na najbližší týždeň máme naplánované ďalšie. V končiacom sa roku sme stretli
pár milých osôb, zosilnili sme niekoľko cenných priateľstiev, znovu sme vybudovali
vzťahy, ktoré sa zdali byť v ruinách. Dozvedeli sme sa o sebe zopár nových
vecí, upresnili sme niektoré plány, dali sme konkrétnejší tvar nápadom.
Odhalili sme nové miesta, ochutnali neznáme jedlá, prečítali sme knižky, od
ktorých sa nedalo odtrhnúť. Dlhšie sme sa pristavili pri niektorých životných
otázkach, pozastavili sme sa nad pochybnosťami, dopriali sme si čas aj pri
hľadaní odpovedí na urgentné otázky. Urobili sme niekoľko chýb, bojovali sme s
výzvami, prehrali sme zopár bitiek. Prežili sme chvíle naplnené dusivým smútkom
i chvíle radosti, ktorá sa nedá vyjadriť slovami. Jednoducho sme žili a snažili
sme sa žiť najlepšie ako vieme.
Máme v našom
živote veľmi, veľmi veľa. A čoraz výraznejšie vidím, aké je dôležité deliť sa s
tým, dávať niečo zo seba druhému človeku. Čas, peniaze, modlitbu, schopnosti,
talenty, pozornosť, dobrý príklad. Čokoľvek. To, čo si môžeme v danej chvíli
dovoliť (je mi jasné, že nie vždy a nie všetko môžeme, a navyše sa v tomto roku
učím dávať veciam pokoj a dopriať si aj nedokonalosť, hoci neviem, či tomu
uveria tí, ktorí ma poznajú ;)). Vždy však možno niečo ponúknuť, či už je to
vypočutie priateľa alebo poslanie pár drobných na účet nejakej nadácie. To si
želám do nového roku. Aby som dokázala vydať zo seba ešte viac, aby som hľadala
cesty, ako môcť byť aktívna, a neospravedlňovať si nedostatok akejkoľvek snahy.
Aby som sa vedela postarať o svoju rodinu, aby som dbala o seba a bola zároveň
aj pre iných. Aby môj život nebol prázdny. Aby mal tie najkrajšie farby, ktoré
mu môže dať len druhý človek.
Na koniec niečo,
čo nesúvisí s témou príspevku, ale so slovenským galimatiášom určite – 2 malé
prekvapenia z týchto sviatkov, ktoré mi ukázali, čo ešte neviem o Slovensku a
koľko dôvodov na úsmev, zmätok či zvraštenie čela je ešte predo mnou
;).
1. Slováci si v
sviatočnom období (po 26.12. a pred Silvestrom) stále želajú „krásne sviatky”
;). Po treťom alebo štvrtom prípade, keď som to počula, sa mi to už predralo na
jazyk. Ale veľmi ticho :P.
2. Hroby blízkych
sú v sviatočnom období ozdobené... vianočnými stromčekmi :). S vianočnými
ozdobami, svetielkami... I tak sa svetlo kahancov mieša s ligotavými
svetielkami zo stromčeka. Paradoxný pohľad...
Piękny wpis Kochana i piękny ten Wasz rok. Nieidealny, ale po prostu dobry. Dzięki, że kolejny raz poruszasz i skłaniasz do refleksji.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńPrzeprowadzam ankietę , czy pani uważa , że kultura antyczna jest ponadczasowa ?
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeprowadzania ankiety w innym miejscu sieci, bo ten post jest zupełnie o czymś innym ;).
Usuń