środa, 28 lutego 2018

Polska vs Słowacja


W dyskusji na fb pod ostatnim (styczniowym) postem autorstwa mojego męża padło pytanie o różnice między Polską a Słowacją. Czy już o nich kiedyś pisałam? W którym miejscu?

Szczerze przyznaję, przeczytawszy to pytanie, aż przetarłam oczy ze zdumienia (pozdrawiam serdecznie jego autorkę i dziękuję za inspirację do niniejszego posta :D). Jak to: gdzie piszę o różnicach? Przecież cały mój blog jest o różnicach! Przecież Słowacja to nie Polska i to jest generalnie jedna wielka różnica! ;) Gdy już trochę ochłonęłam z pierwszego szoku, zaczęłam się zastanawiać, jak to tak naprawdę z tymi różnicami jest. Dla mnie oczywiście, bo zdaję sobie sprawę, że samo życie na emigracji każdy człowiek może odbierać bardzo, bardzo różnie.

Wydaje mi się, że różnice dostrzegam znacznie wyraźniej. Bierze się to chyba stąd, że dobre rzeczy przyjmuję na zasadzie: „tak to powinno być”, „jest dobrze, czyli normalnie” i przykładam do nich mniejszą wagę niż do tych złych, które są „nie na miejscu”, są „do poprawki” i trzeba się z nimi jakoś zmierzyć. Stąd też mam często poczucie, że tych różnic jest znacznie więcej niż podobieństw. Może pomaga temu i to, że te faktycznie istniejące różnice są dość kluczowe?

1. Powierzchnia kraju i liczba ludności

W tym miejscu wystarczyłyby właściwie suche fakty (za Wikipedią):

Polska - 38 422 346 ludzi i 312 679 km² powierzchni
Słowacja - 5 445 802 ludzi i 49 035 km² powierzchni

Jakby się nie upierać – te liczby przekładają się na ogromną różnicę w postrzeganiu świata. Inaczej rozumiemy odległości, inaczej odbieramy, czym jest duże, a czym małe miasto, inaczej w tej przestrzeni widzimy siebie. Poza tym z liczbą ludności i powierzchnią kraju bezapelacyjnie wiąże się kwestia rynku. W Polsce już dużo większy i dużo lepszy wybór produktów, często wyraźnie tańszych. Banalny przykład – gdy wprowadzaliśmy się do naszego bratysławskiego mieszkania i potrzebowaliśmy mebli, dużo bardziej opłacało nam się kupić je w polskiej Ikei niż słowackiej. Przejazdy północ-południe mieliśmy i tak zaplanowane, więc ich kosztów nie traktowaliśmy jako nadprogramowych, a przy tej liczbie mebli, którą potrzebowaliśmy, zaoszczędziliśmy ponad 100 euro. A takich historii było już w naszym życiu więcej.

2. Język

No umówmy się – rodzina języków słowiańskich składa się z naprawdę wielu języków. Jasne – są pokrewne, jasne – jesteśmy w stanie się ich szybciej nauczyć, jasne – dzięki znajomości dwóch języków słowiańskich jeszcze lepiej rozumiemy nieznany nam trzeci, ALE… mimo wszystko to NIE są identyczne języki. I jeśli chodzi nam o to, żeby się „jakoś” dogadać, to oczywiście – bez większych problemów porozumiemy się jakoś w polsko-słowackiej rozmowie. Ale jeśli chcemy pomóc swojemu dziecku odrobić lekcje, w pracy zawodowej wykorzystywać ten drugi język nie tylko w mowie, ale i w piśmie, porozmawiać z osiemdziesięcioletnim dziadkiem swojego partnera o polityce, to NAPRAWDĘ nie wystarczy tylko ten nasz polski na Słowacji/słowacki w Polsce. Dodatkowo obcy język, choćby najbliższy i najlepiej znany, potrafi zmęczyć, potrafi sfrustrować. Nie cierpię tych chwil, gdy po miesiącu wakacji w Polsce wracam na Słowację i wszyscy wokół jakoś tak dziwnie mówią. Aha, po słowacku ;). Nie cierpię też, gdy po wielu miesiącach na Słowacji wracam do Polski, a w głowie mam same słowackie słówka. A już najbardziej nie znoszę oglądać olimpiady w słowackiej telewizji, bo mam wrażenie, że każda startująca zawodniczka pochodzi ze Słowacji (dla niewtajemniczonych: to przez to nieśmiertelne „-ova” dodawane do nazwiska KAŻDEJ kobiety ;)).

3. Charakter narodowy

To pojęcie bardzo pojemne i bardzo trudne do zdefiniowania. Poza tym bardzo mocno opiera się na generalizacji, a tu już zaczynamy stąpać po śliskim lodzie. Niemniej jednak jakbym tego punktu nie zatytułowała, różnice w podejściu do życia, do swojego kraju, do języka są wyraźnie odczuwalne. Wpływ na to wszystko ma chyba przede wszystkim historia naszych narodów i państw. Przykłady? Czechosłowacja nie istnieje od 1993 roku, ale na Słowacji wciąć pełno czeskich gazet w kioskach, filmów w telewizji, książek w księgarniach. Nie sądzę, żeby coś takiego mogło przejść w Polsce z jakimkolwiek sąsiednim słowiańskim językiem. Inna kwestia to święta narodowe, brak flag, prawie zupełny brak uroczystości poza państwowymi, społeczny marazm. Jak odczuwam tę różnicę jako Polka, pisałam już nie raz (tu i tu). A sposób postrzegania świata związany z miejscem zamieszkania? Słowacy są bardziej „wiejscy” niż „miejscy”, żyją w mniejszych miejscowościach i mam poczucie, że często są przez to bardziej otwarci, są bliżej drugiego człowieka, żyją jakby bardziej rodzinnie w swoich małych społecznościach, bardziej się angażują (ale to piszę ja, dziewczyna wychowana w milionowym Trójmieście i studiująca w Poznaniu, gdzie samych studentów było 100 000 :)).

4. Kuchnia

To, że Słowacy jedzą często na śniadanie kanapki i piją ciepłą herbatę, jak to bywa i w Polsce, nie znaczy jeszcze, że te nasze kuchnie są takie zbliżone :D. Najbardziej odczuwam to oczywiście w święta, gdy przed moim nosem stawia się kapustnicę ze śmietaną albo sałatkę cebulowo-ziemniaczaną, ale słynne bryndzowe haluszki to też niekoniecznie znany mi z Polski smak ;). Poza tym pojawia się tu ważna kwestia – pochodzę znad morza. M-O-R-Z-A. A nad morzem je się ryby :). Tego Słowacy już w ogóle nie mają (to, co można dostać w restauracji, to marna namiastka dań rybnych wychodzących spod ręki mojej mamy <3). Kuchnia jest oczywiście kwestią mocno regionalną, ale to, co rzuciło mi się w oczy na Słowacji, w skrócie wyglądałoby tak: dużo wędzonych serów, dużo kiełbas, zupełnie inne twarogi (straszliwie sypkie!), dużo fasoli i generalnie roślin strączkowych, maaało warzyw na obiad (prawie nie ma tu zwyczaju podawania do obiadu surówki), jeśli zupy, to raczej bardzo rzadkie, „zapchajbrzuchy” przed drugim daniem ;), dużo słodkich obiadów (w moim polskim domu w Wielki Piątek nie ma opcji, żeby zjeść na obiad ryż zapiekany z owocami albo chałkę z piekarnika z owocami i dżemem (jemy pulki i śledzie!), a na Słowacji to zupełnie normalne :)).

5. Morze vs góry

Znacie mnie :). Nie byłabym sobą, gdyby nie pojawił się ten punkt ;). To wcale nie ostatnia różnica, ale za to z mojego punktu widzenia niezwykle istotna. Cała rodzina mojego męża jest totalnie zbzikowana na punkcie gór. Tu wycieczka, tam wycieczka, tu relaks przy górskim wodospadzie, a tu ucieczka od świata w ciszę górskiego szlaku. Mój mąż z WIELKIM trudem przełyka fakt, że ja się na takie wycieczki absolutnie, ale to absolutnie nie piszę. Gdy tylko zostaję z dzieciakami na dłużej w Polsce, on już planuje z kim i w które słowackie góry pojechać. Chodzenie po górach to chyba słowacki sport narodowy :). A już na pewno najlepszy sposób na spędzenie weekendu ;). Gdy ja w odpowiedzi opowiadam o moich ukochanych kąpielach w polskim morzu, spotykam się zawsze z nieśmiertelnym: „Ale tam jest chyba za zimno na pływanie?” :D Moi drodzy, TO jest różnica nie do pogodzenia ;). Morze to nas raczej nigdy nie połączy ;).

Cóż, dotarliście ze mną do końca tych wynurzeń :). Nie sposób omówić wszystkie różnice, wiele skrywa się w takich drobiazgach dnia codziennego (np. dubbing vs lektor w telewizji ;)), niektóre trudno nazwać. Dostrzegam je jednak bardzo wyraźnie. Jak to ujął niedawno nasz dobry kolega: „Polacy – wy pieprzeni nacjonaliści” :D. I choć było to powiedziane z przymrużeniem oka (mam nadzieję!), to jednak ziarnko prawdy w tym jest :). Duma narodowa to nasza wielka zaleta i wielka słabość. I ja sobie z tą moją dumą z bycia Polką jakoś na tej Słowacji muszę radzić ;). Dzięki Bogu, że są też jednak podobieństwa! :)

Edynburg. Odrobina polskiego "nacjonalizmu" ;).


V diskusii na fb pod ostatným (januárovým) postom, ktorého autorom bol môj manžel, padla otázka o rozdieloch medzi Poľskom a Slovenskom. Písala som už o nich? Ak áno, kde?

Úprimne sa priznávam, že po prečítaní tej otázky som si až pretrela oči od prekvapenia (srdečne pozdravujem jej autorku a ďakujem za inšpiráciu k tomuto postu :D). Ako to: kde píšem o rozdieloch? Predsa celý môj blog je o rozdieloch! Predsa Slovensko nie je Poľsko a to je hneď jeden veľký rozdiel! ;) Keď som sa už otriasla z prvotného šoku, začala som premýšľať, ako to s tými rozdielmi v skutočnosti je. Samozrejme, ide o moje vnímanie, pretože je mi jasné, že život v inej krajine môže každý vnímať úplne inak.

Zdá sa mi, že rozdiely vnímam oveľa výraznejšie. Je to snáď spôsobené tým, že dobré veci vnímam štýlom „tak by to malo byť”, „je dobre, čiže je normálne” a pripisujem im menšiu pozornosť ako tým zlým, ktoré „nie sú v poriadku”, „treba ich zmeniť” či nejako „si s nimi poradiť”. Preto mám tiež často pocit, že rozdielov je oveľa viac ako podobností. Možno to zvýrazňuje aj skutočnosť, že rozdiely, ktoré existujú sú kľúčové.

1. Rozloha a počet obyvateľov

Na tomto mieste by snáď stačili aj suché fakty (podľa Wikipedie):

Poľsko - 38 422 346 obyvateľov a 312 679 km² rozlohy
Slovensko - 5 445 802 obyvateľov a 49 035 km² rozlohy

Akokoľvek sa na to pozeráme, tie čísla znamenajú obrovský rozdiel vo vnímaní sveta. Inak chápeme vzdialenosti, inak vnímame, čo je veľké a čo malé mesto, inak v tom priestore vidíme seba. Okrem toho, počet obyvateľov a rozloha sa automaticky odrážajú aj v otázke veľkosti trhu. V Poľsku je oveľa väčší a lepší sortiment výrobkov, často výrazne lacnejších. Banálny príklad – keď sme sa sťahovali do nášho bratislavského bytu a potrebovali sme nábytok, oveľa viac sa nám oplatilo kúpiť ho v poľskej IKEA ako v slovenskej. Cesty sever-juh sme mali naplánované, a tak sme tie dopravné náklady nevnímali ako nadbytočné, a pri tom objeme nábytku, ktorý sme potrebovali, sme ušetrili viac ako 100 euro. A takých príbehov bolo v našom živote viac.

2. Jazyk

Dohodnime sa najprv, že rodina slovanských jazykov má naozaj veľa členov. Jasné – sú príbuzné, jasné – sme schopní sa ich rýchlejšie naučiť, jasné – vďaka znalosti dvoch slovanských jazykov ešte lepšie rozumieme tretí, ALE... napriek všetkému to NIE sú identické jazyky. Pokiaľ ide iba o základné dorozumievanie, samozrejme, že sa bez väčších problémov dohodneme. Ale ak chceme pomôcť dieťaťu s domácou úlohou, ak chceme v práci použiť ten druhý jazyk nielen ústne, ale aj písomne, ak chceme hovoriť o politike s osemdesiatročným dedkom svojho partnera, SKUTOČNE nestačí iba naša slovenčina v Poľsku a poľština na Slovensku. Navyše, cudzí jazyk, akokoľvek blízky a dobre známy, dokáže unaviť a frustrovať. Neznášam tie chvíle, keď sa po mesiaci prázdnin v Poľsku vraciam na Slovensko a všetci okolo mňa tak zvláštne hovoria. Aha, po slovensky ;). Nemám rada, keď sa po mnohých mesiacoch na Slovensku vraciam do Poľska a v hlave mám samé slovenské slová. A celkom najviac neznášam sledovať olympiádu v slovenskej televízii, pretože mám pocit, že každá pretekárka na štarte je Slovenka (pre nováčikov: to kvôli nesmrteľnému „ová” pridávanému k priezvisku KAŽDEJ ženy ;)).

3. Národný charakter

Tento termín je veľmi obsiahly a ťažko definovateľný. Okrem toho, podporuje silné zovšeobecnenie, čiže začíname kráčať po tenkom ľade. Akokoľvek by som však nazvala tento bod, rozdiely v životnom štýle, vo vzťahu k vlastnej krajine a jazyku sú veľmi citeľné. Vplyv na to všetko má snáď predovšetkým rozdielna história našich národov a štátov. Príklady? Československo nefunguje od roku 1993, ale na Slovensku je stále v stánkoch plno českých magazínov, v televízii plno českých filmov a v kníhkupectvách plno českých kníh. Nemyslím si, že by také niečo bolo možné v Poľsku s akýmkoľvek slovanským susedom. Ďalej tu máme vzťah k štátnym sviatkom, žiadne vlajky, žiadne oslavy okrem štátom organizovaných, spoločenská apatia. Moje vnímanie tohto rozdielu ako Poľky som už opísala viackrát (tu aj tu). A spôsob vnímania sveta spojený s miestom pobytu? Slováci sú viac „vidiecki” ako „mestskí”, žijú v menších sídlach a mám pocit, že často sú vďaka tomu viac otvorení, sú bližšie k druhému človeku, žijú viac rodinne vo svojich malých komunitách, viac sa angažujú (ale píšem to ja, dievča, ktoré vyrástlo v miliónovom Trojmeste a študovalo v Poznani, kde len študentov bolo 100 000 :)).

4. Kuchyňa

To, že Slováci jedia na raňajky často obložený chlebík a pijú teplý čaj tak ako aj v Poľsku ešte neznamená, že sú naše kuchyne také blízke :D. Najviac to samozrejme pociťujem počas sviatkov, keď mám na tanieri kapustnicu so smotanou alebo cibuľovo-zemiakový šalát, hoci bryndzové halušky tiež v Poľsku veľmi nepoznáme ;). Okrem toho, je tu ešte jedna dôležitá vec – pochádzam od mora. M-O-R-A. A pri mori jedávame ryby :). To na Slovensku vôbec neplatí (to, čo môžete dostať v reštaurácii, je iba slabá náhrada za jedlá z rýb, ktorých autorkou je moja mama <3). Kuchyňa je samozrejme vec ovplyvnená regiónmi, ale to, čo mám pred očami, keď sa povie slovenská potravina, sú údené syry, klobásy, úplne iné tvarohy (strašne sypké), veľa fazule a strukovín vo všeobecnosti, mááálo zeleniny k hlavným jedlám (takmer neexistuje zvyk podávania zeleninového šalátu k hlavnému jedlu), a ak sú polievky, tak skôr veľmi riedke podávané pred druhým jedlom ;), veľa sladkých obedov (v mojom poľskom dome na Veľký Piatok nemožno zjesť na obed ryžový nákyp alebo žemľovku, jeme varené zemiaky so sleďom... na Slovensku je to úplne normálne :)).

5. More vs. hory

Poznáte ma :). Nebola by som to ja, keby sa neobjavil tento bod ;). Nie je to posledný rozdiel, ale z môjho pohľadu je veľmi dôležitý. Celá rodina môjho muža je fanúšikom hôr. Tu výlet, tam výlet, tu oddych pod horským vodopádom, tam útek od sveta do ticha lesného chodníka. Môj manžel VEĽMI ŤAŽKO prehĺta fakt, že ja absolútne nie som na také výlety. Keď zostávam s deťmi dlhšie v Poľsku, on už plánuje s kým a do ktorých slovenských hôr pôjde. Horská turistika je snáď slovenský národný šport :). Alebo minimálne najlepší spôsob na strávenie víkendu ;). Keď v rámci odpovede spomínam moje milované kúpanie v poľskom mori, stretávam sa s nesmrteľným „Ale tam je snáď príliš chladno na kúpanie!” :). Moji drahí, TO je rozdiel, ktorý sa nedá prekonať ;). More nás nikdy nespojí ;).

Tak a sme na konci týchto mojich myšlienok :). Nedá sa popísať všetky rozdiely, veľa z nich sa skrýva v každodenných drobnostiach (napr. dabing vs. lektor v televízii :)), niektoré sa ťažko nazývajú. Vnímam ich však veľmi výrazne. Ako to nedávno okomentoval náš dobrý kamarát: „Poliaci – vy zasraní nacionalisti” :D. A hoci to bolo povedané zo žartu (aspoň dúfam!), je v tom zrnko pravdy :). Národná hrdosť je naša veľká sila i slabina zároveň. A ja si s tou hrdosťou z poľskosti musím na Slovensku akosi poradiť ;). Vďakabohu, že niektoré veci sú aj podobné! :)


4 komentarze:

  1. "Chodzenie po górach to chyba słowacki sport narodowy :)"
    Cudownie. Kocham góry i zazdroszczę Słowakom tylu pięknych gór. Sama chętnie łażę po górach, kiedy tylko mogę. Morze zawsze wydawało mi się nudne (bez urazy;). No i co tam można robić oprócz smażenia się na plaży i gapienia na szare wodorosty? Poza tym jest płasko i wzrok się męczy, próbując znaleźć bezskutecznie jakieś skałki, górskie szczyty... :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ze swojego doświadczenia mogę jeszcze napisać o przechodzeniu Słowaków przez ulicę.Do tej pory nie mogę przywyknąć,że ludzie w Bratysławie nie zwracają uwagi na światła,wiele razy przez to pokłóciłam się z moim narzeczonym,że targał mnie za rękę nie patrząc na światła,reszta ludzi to samo,biegną przed tramwajami,przed busami,a nawet same samochody zatrzymują się gdy mają zielone,ponieważ przed maskami ich aut biegnie tłum ludzi na czerwonym.Następną kwestią jest wszechobecne "dobrý deň" kiedy jestem z psem w lesie na spacerze,a potem przez chwilę zastanawiam się czy daną osobę już wcześniej spotkałam czy coś jej się pomyliło :D każdy każdemu mówi dzień dobry,tak samo jak rowerzyści machają do siebie.Mi bardzo na Słowacji brakuje dobrej kapusty kiszonej,śledzi,ogórków kiszonych i innych kiszonek :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego przechodzenia przez ulicę - w Poznaniu jest gorzej niż w Bratysławie, proszę mi wierzyć ;). Tam to dopiero przeżyłam szok kulturowy, gdy przyjechałam na studia z Trójmiasta ;). A to słowackie "dzień dobry" wszystkim i wszędzie bywa takie urocze :D. Choć to prawda, trochę też dziwne ;). Za to kapustę kiszoną można znaleźć, przynajmniej w BA! Mój mąż się zajada! Gorzej z jakąkolwiek dobrą rybą :(. I ogóreczkami :(.

      Usuń