niedziela, 29 września 2019

Misja (nie)możliwa / (Ne)uskutočniteľná úloha

Wiecie, co jest kosmicznie trudne, a czasem wręcz niewykonalne, gdy się mieszka za granicą? Powstrzymanie się przed PORÓWNYWANIEM. Serio serio, 100% doświadczenia własnego :). To dotyczy absolutnie wszystkiego – od zawartości półek sklepowych, przez funkcjonowanie instytucji, infrastrukturę, modę, zwyczaje i tradycje, sposoby spędzania wolnego czasu, aż po kwestie kultury czy „charakteru narodowego” (ja wiem, że z tym „charakterem narodowym” to trzeba uważać, ale mam tu na myśli zbiór pewnych cech dominujących, przez pryzmat których postrzegają sami siebie ludzie danego kraju). Oczywiście porównywanie samo w sobie nie musi być niczym złym, kłopot pojawia się jednak wtedy, gdy dziwnym trafem w tym porównywaniu nasz ojczysty kraj ciągle wypada lepiej, a my czujemy coraz większą frustrację albo – co gorsza – towarzyszy nam podejrzane poczucie wyższości. Przyznaję bez bicia (i ze wstydem) – zdarza(ło) się i mi. Może nie zawsze w sposób uświadomiony, ale jednak. I uwaga – to nie ma nic wspólnego z byciem dumnym z tego, że jest się Polką/Polakiem. Duma ze swojego pochodzenia jest fajna, pozytywna. Ale gdy zaczynam widzieć świat w kategorii „ja jestem lepsza – ty jesteś gorszy”, to dzieje się coś bardzo, bardzo niedobrego. I – uprzedzając ewentualne komentarze – to też nie tak, że nie można nigdy niczego skrytykować, czy pozachwycać się trochę swoim krajem :). Niektóre kwestie są przecież czasem obiektywnie lepsze. Chodzi tylko o to, żeby nie zapędzić się w ślepy zaułek, żeby innych rzeczy nie traktować automatycznie jako gorsze, ale – no właśnie – po prostu inne. Bez oceny. Próbując zrozumieć. Nie ukrywam, że są rzeczy na Słowacji, które mnie zadziwiają, szokują, drażnią, denerwują (spokojnie, są też i takie, które mnie zachwycają, ale dziś nie o tym ;)). Ale im dłużej tu żyję, tym lepiej rozumiem, że powinnam do wszystkiego podejść z szacunkiem, z rozwagą, zanim wydam jakikolwiek sąd – przyjrzeć się, dlaczego coś wygląda tak, a nie inaczej, co za tym stoi, jak to widzą Słowacy i co z tego wynika. To jest trochę taka sztuka chodzenia w cudzych butach, jak mawiają Anglicy, czyli wczucia się w położenie drugiej strony. Przydaje się zresztą nie tylko w mieszkaniu za granicą. Poczucie wyższości i bycia lepszym to koniec każdej rozmowy, każdego poznania. Nie da się spotkać, gdy się stoi kilka metrów nad drugim człowiekiem. To coś, nad czym stale jeszcze mogę pracować, w czym ciągle mam przestrzeń do rozwoju. Jednocześnie już teraz czuję, że – żyjąc za granicą – odebrałam porządną lekcję otwartości i szacunku. Mój horyzont wyraźnie się poszerzył, a w moim odbiorze tego, co inne, jest wyraźnie mniej mnie, a więcej drugiego człowieka. Polecam.


Flagi z internetu, grafika moja


Viete, čo je nenormálne ťažké a niekedy až nemožné, keď človek býva v zahraničí? NEPOROVNÁVAŤ. Naozaj, poznám to z vlastnej skúsenosti :). Týka sa to absolútne všetkého – od obsahu regálov v obchode, cez fungovanie inštitúcií, infraštruktúru, módu, zvyky a tradície, spôsoby ako tráviť voľný čas až po otázky kultúry či „národných charakterov” (ja viem, že s tými „národnými charaktermi” si treba dávať pozor, ale myslím teraz o súbore silných charakteristík, cez prizmu ktorých hľadia na seba príslušníci daného národa). Samozrejme, samotné porovnávanie nemusí byť zlé, problém vzniká vtedy, keď zvláštnou zhodou náhod prichádzame na to, že náš domovský štát v nich vždy vychádza lepšie a my cítime čoraz väčšiu frustráciu alebo – ešte horšie – keď to sprevádza podozrivý pocit nadradenosti. Priznám sa úprimne (a červenám sa pri tom), stáva(lo) sa to aj mne. Snáď nie vždy vedome, ale predsa. A pozor – nemá to nič spoločné s hrdosťou na to, že som Poľkou/Poliakom. Hrdosť na svoj pôvod je fajn, pozitívna. Ale keď začíname vidieť na svet v kategórii „ja som lepšia – ty si horší”, deje sa s nami niečo veľmi nedobré. Aby som predišla eventuálnym komentárom, tiež to nie je tak, že neslobodno nikdy nič kritizovať či byť fascinovaní svojou vlasťou :). Niektoré veci sú predsa objektívne lepšie. Ide o to, aby sme nevošli do slepej uličky, v ktorej budeme všetky iné veci považovať za automaticky horšie, ale – no práve – za iné. Bez súdov, so snahou o pochopenie. Nebojím sa povedať, že sú na Slovensku veci, ktoré ma prekvapujú, šokujú, dráždia, zlostia (nebojte sa, sú aj také, nad ktorými skutočne v dobrom žasnem, ale to nie je dnešná téma ;)). Čím tu však dlhšie žijem, tým lepšie rozumiem, že by som mala ku všetkému pristupovať s rešpektom, s rozvahou, kým prejdem k hodnoteniu – dôkladne sa prizrieť tomu, prečo je niečo také aké je, čo je za tým, ako to vidia Slováci a čo z toho vyplýva. Je to trochu ako umenie chodiť v cudzích topánkach, ako hovoria Angličania, čiže umenie vcítiť sa do situácie druhej strany. Zíde sa nám to totiž nielen pri otázke života v zahraničí. Pocit nadradenosti býva koncom každého rozhovoru, každého poznávania. Nedá sa stretnúť, keď stojím niekoľko metrov nad druhým človekom. To je niečo, na čom môžem ešte stále pracovať, kde mám ešte stále priestor na rozvoj. Zároveň však už teraz cítim, že život v zahraničí mi dal poriadnu lekciu otvorenosti a rešpektu. Moje horizonty sa významne rozšírili a v tom, ako vnímam inakosť, je oveľa menej mňa a oveľa viac druhého človeka. Odporúčam.

2 komentarze:

  1. Ale zbieg okoliczności... Jeszcze wczoraj kłóciliśmy się z mężem (Słowakiem) właśnie o to porównywanie, a dzisiaj czytam Pani wpis właśnie na ten temat �� Szczerze Pani zazdroszczę, że nauczyła się Pani ograniczać to porównywanie, bo ja nie potrafię. Mieszkamy na Słowacji, a ja niedługo mam tu rodzić. Zetknięcie z tutejszą służbą zdrowia było dla mnie prawdziwym szokiem i chociaż u nas też nie wszystko jest kolorowe to jednak ma się wybór między sektorem prywatnym a państwowym i tylko od zawartości portfela zależy (co też nie jest dobre, ale zawsze to jakiś wybór), z którego wariantu skorzystamy. No i te zmiany... Tutaj w tempie ślimaczym. Odbiegając od tematu... Bardzo proszę o odpowiedź na maila, którego wysłałam Pani na adres podany we wtyczce. Pozdrawiam. Justyna ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się ciągle uczę nieporównywać, to nie jest temat zamknięty :). Pomaga skupianie się na dobrych rzeczach :).

      Usuń