wtorek, 28 lutego 2017

Perspektywa / Perspektíva

Nie cierpię ostatniego dnia przed powrotem do domu.
Nienawidzę pakowania ubrań aż 3 osób – czyli nie tylko swoich, ale i dzieciaków.
Nie znoszę latania po wszystkich pomieszczeniach i zbierania swoich rzeczy, które zdążyły się już  zadomowić w domu, który jest, ale i nie jest moim domem.
Nienawidzę emocji towarzyszących kolejnej dalekiej podróży z północy na południe.
Nie cierpię przyjeżdżać na Wybrzeże ciągle tylko na chwilę, bo wiecznie nie zdążę pozałatwiać wszystkich spraw i spotkać się ze wszystkimi ludźmi, z którymi chciałabym się spotkać. Nie cierpię przyjeżdżać na Wybrzeże na zbyt długo bez M.
Nienawidzę tego, że uczucia, które przeżywam, bywają totalnie sprzeczne.
Jest mi smutno, gdy widzę, jakim wyzwaniem jest dla mojej córki poradzenie sobie z kolejnymi wyjazdami i rozstaniami.
Nie lubię tego momentu, gdy w głowie musi się zrobić „klik” i wskoczyć język słowacki (znacie to? z życia wzięte: na chwilę przed granicą polsko-czeską tata pyta: „Natalia, jak jest winietka po słowacku?”, a ja na to: „……………………………………………………………… yyy, nie wiem ……………………………………………………………… [po 5 minutach intensywnego myślenia] wiem! Znamka…”)
Nienawidzę konieczności myślenia o wszystkim przed wyjazdem.
Nie cierpię bólu brzucha i problemu ze snem, które zawsze mi towarzyszą, gdy idę spać po 23:00, budzik mam ustawiony na 4:15, a o 5:00 planujemy wyjazd.
Nie lubię budzenia moich małych podróżników o 4:30.
Nie lubię, nie cierpię, nie znoszę, nienawidzę…

A gdyby tak zmienić perspektywę?...

Uwielbiam myśl o powrocie do M.
Lubię ten moment, gdy wszystko jest już spakowane.
Niesamowicie cieszy mnie fakt, że mogę regularnie przyjeżdżać do mojego domu rodzinnego na dłużej niż 3 dni.
Kocham to poczucie bycia u siebie, gdy jestem na Wybrzeżu.
Uwielbiam zaspany uśmiech małego DJ. i nasze budzeniowe rytuały z MN. przed podróżą.
Lubię tę chwilę, gdy dzieciaki są już bezpiecznie pozapinane w swoich fotelikach, wszyscy są przykryci kocami, zasłonki w oknach są przyszykowane i możemy ruszać.
Kocham mądrość mojej córki i doceniam swą wielką rolę jako mamy w tłumaczeniu jej, jak sobie radzić z rozłąką i byciem w ciągłych rozjazdach.
Lubię poczucie ulgi i bycia w domu, gdy po 11 czy 12 godzinach podróży stawiam nogę na parkingu pod moim blokiem.
Cieszą mnie wszystkie spotkania, które udało się odbyć i wszystkie sprawy, które udało się załatwić w czasie pobytu „na górze”.
Lubię fakt, że pożegnania nie są dla mnie już takie straszne i ostateczne.
Cieszy mnie powrót do codziennego rytmu naszego życia rodzinnego.

Komentarz? Chyba zbędny…


Nemám rada posledný deň pred cestovaním domov.
Nenávidím balenie šiat pre 3 osoby – čiže nielen pre seba, ale tiež pre deti.
Neznášam behanie po všetkých miestnostiach a zbieranie svojich vecí, ktoré sa už stihli udomácniť v dome, ktorý je i nie je mojim domovom.
Nenávidím emócie spojené s ďalšou ďalekou cestou zo severu na juh.
Nerada prichádzam na Pobrežie len na chvíľu, lebo večne nestíham všetko vybaviť a stretnúť sa so všetkými ľuďmi, s ktorými by som sa stretnúť chcela. Nerada prichádzam na Pobrežie na dlhý čas bez M.
Nenávidím skutočnosť, že pocity, ktoré prežívam, bývajú úplne protichodné.
Je mi smutno, keď vidím, akou výzvou pre moju dcéru je poradiť si so všetkými ďalšími výjazdmi a rozlúčkami.
Nemám rada tú chvíľu, keď treba v hlave prepnúť a naskočiť na slovenčinu (poznáte to? zo života: chvíľu pred poľsko-českou hranicou sa ma tato pýta: „Natalia, ako je winietka po slovensky?”, a ja na to: „……………………………………………………………… yyy, neviem ……………………………………………………………… [po 5 minútach intenzívneho myslenia] viem! Známka…”)
Nenávidím nutnosť myslieť pred výjazdom na všetko.
Nemám rada bolesť brucha a problémy so spánkom, ktoré sa vždy objavujú, keď idem spať po 23:00, budík mám nastavený na 4:15, a na 5:00 plánujeme štartovať.
Nerada budím mojich malých cestovateľov o 4:30.
Nemám rada, neznášam, nenávidím…

A čo tak zmeniť perspektívu?...

Teší ma myšlienka na návrat k M.
Mám rada tú chvíľu, keď je už všetko zbalené.
Neuveriteľne sa radujem z toho, že môžem pravidelne prichádzať k svojim rodičom na viac ako 3 dni.
Milujem ten pocit, že som doma, keď som na Pobreží.
Teší ma ospalý úsmev malého DJ aj naše zobúdzacie rituály s MN pred cestovaním.
Mám rada ten moment, keď sú deti bezpečne pozapínané vo svojich sedačkách, všetci sú zakrytí dekami, okná sú pozastierané a môžeme vyraziť.
Obdivujem múdrosť mojej dcérky a napĺňa ma moja veľká rola matky pri vysvetľovaní, ako si poradiť pri rozlúčkach a neustálom cestovaní.
Mám rada ten pocit úľavy a domova, keď po 11 či 12 hodinách cestovania vystupujem na parkovisku pod našim činžiakom.
Teším sa zo všetkých stretnutí, ktoré som stihla a zo všetkých záležitostí, ktoré sa mi podarilo vybaviť počas pobytu „hore”.
Mám rada tú skutočnosť, že rozlúčky už pre mňa nie sú také strašné a definitívne.
Teší ma návrat ku každodennému rytmu nášho rodinného života.

Komentár? Snáď netreba...