piątek, 31 lipca 2020

Dwujęzyczność, odc. 2818 / Dvojjazyčnosť, diel č. 2818

Dawno nie pisałam o rozwoju językowym moich dzieci (chyba ostatnio najobszerniej tu), a że dwujęzyczność i sposób jej rozwijania we własnym domu to chyba jedna z najciekawszych kwestii w rodzinie dwunarodowej, to dziś będzie właśnie o tym. Śmiało komentujcie pod spodem, jeśli macie odmienne (lub podobne :)) doświadczenia.

Krótkie wprowadzenie i przypomnienie:

My z M. rozmawiamy w domu wyłącznie we własnych językach (szczegóły tu). Jest tak właściwie prawie od początku. Była to dla nas najbardziej naturalna metoda porozumiewania się, pozwalająca najlepiej wyrazić samych siebie. Trzymamy się tej zasady z jeszcze większą konsekwencją, od kiedy w naszym domu pojawiły się dzieci. Tych Słowian mamy trójkę: JM. ma 1,5 roku, DJ. 4,5 roku, a MN. 7,5 roku. Najmłodszy korzysta z wszystkich dobrodziejstw swojego młodego wieku i siedzi pod opiekuńczymi skrzydłami mamusi. Środkowy rozpoczął we wrześniu przygodę z przedszkolem, niestety w wyniku epidemii musiał ją na początku marca przerwać i w czerwcu do przedszkola już nie wrócił, ponieważ a) uznaliśmy, że ten jeden miesiąc, który został do końca roku szkolnego, może spędzić w domu, b) i tak w naszym przedszkolu nie było dla niego miejsca. Najstarsza skończyła właśnie I klasę słowackiej szkoły podstawowej, w której uczy się w tygodniu i II klasę polskiej szkoły podstawowej, w której uczy się w soboty.

Maluch jeszcze nie mówi, ale reaguje zarówno na język polski, jak i słowacki (gdy psoci, nie reaguje na żaden, wiadomo ;)), wyraźnie też łapie melodie języków, bardzo realistycznie naśladuje swoje rodzeństwo. DJ. zaczął mówić późno, po 3. roku życia i do dziś ma z tym różne problemy, obecnie chodzi do logopedy, rozwinę temat za chwilę. MN. posługiwała się już prostymi zdaniami, gdy miała zaledwie 1,5 roku, bardzo szybko zaczęła wymawiać „r” i właściwie nigdy nie miała problemów z wymową. Zarówno DJ., jak i MN. mieli w życiu etap mieszania języków, nieprzejrzystego rozdzielania ich i nieumiejętności dostosowania danego języka do rozmówcy. Obecnie MN. nie ma z tym absolutnie żadnego problemu, a DJ. raczej nie ma z tym problemu (o tym więcej tutaj), co oznacza, że czasem się zatnie, bo nie wie, jak coś powiedzieć w tym drugim języku, ale ma świadomość, co wtedy zrobić (po prostu mówi, że nie wie i pyta, jak daną rzecz nazwać/wyrazić). Między sobą dzieci rozmawiają bardzo, bardzo różnie – DJ. chętniej sięga po język słowacki, MN. jest to raczej obojętne, potrafi zwrócić bratu uwagę, że skoro jesteśmy w Polsce, to ma mówić po polsku ;). Na Słowacji jednak również gadają po polsku, zależy od zabawy, humoru, czasem inicjatywy babci :). Na koniec jeszcze jedna uwaga „ogólna”, dotycząca całej naszej gromadki  – mam w domu trójkę dzieci i widzę, że ich drogi językowe mają wyraźne elementy wspólne, jednak każda jest trochę inna. To teraz przejdźmy do szczegółów.

Pierworodna MN. Nasza mała torpeda. Szybko zaczęła mówić, rozdzieliła polski i słowacki w wieku około 3 lat, zaczęła czytać w obu językach przed ukończeniem 5. Ma olbrzymi zasób słownictwa, gdy nie czyta kolejnej książki, buzia jej się nie zamyka. Nie ma najmniejszych problemów z nauką, zdecydowanie wyróżnia się na tle innych dzieci. Pisze w obu językach, pisząc, swobodnie posługuje się obydwoma alfabetami pisanymi (te są naprawdę odmienne, słowackie litery znajdziecie tu), tworzy własne opowiadania i polsku, i po słowacku. Zarówno w Polsce, jak i na Słowacji porozumiewa się całkowicie swobodnie, gdy nie umie czegoś powiedzieć – pyta, błędy językowe zdarzają się jej rzadko, taki najbardziej typowy pojawia się przy przeczeniach – po słowacku powie się: „Mamy kawę?” – „Nie mamy kawę” i MN. po polsku często zamiast dopełniacza stosuje właśnie biernik.

Przygoda językowa z drugorodnym DJ. to już zupełnie inna para kaloszy. Musieliśmy zdecydowanie pożegnać wszystko, do czego zdążyła nas przyzwyczaić nasza córka i postawić tamę własnym oczekiwaniom i przewidywaniom. DJ. idzie swoją własną ścieżką. Zaczął mówić późno, początkowo bardzo oszczędnie formułował wypowiedzi. Teraz potrafi już wprawdzie gadać bez końca, ale do dziś ma problemy z wymową. Na szczęście trafił do przemiłej pani logopedy, która wyciąga go trochę za uszy w kierunku wyraźniejszego mówienia :). Największy wpływ na rozwój mowy u DJ. mogły mieć dwa wydarzenia – po pierwsze jest młodszym bratem i długo nie musiał mówić, bo… we wszystkim wyręczała go siostra :) (do dzisiaj gdy zadaję jakieś pytanie DJ., muszę wyraźnie zaznaczyć, że MN. ma się nie odzywać :)). Po drugie, na początku tego roku odkryliśmy, że DJ. miał problemy ze słuchem. Na szczęście z pomocą laryngologa udało się je zażegnać, ale nie dowiemy się już, co by było, gdybyśmy zidentyfikowali je wcześniej. Najważniejsze jednak, że jest już dobrze, a DJ. wyraźnie odczuł różnicę i bardzo chce wymówić w końcu to mityczne wręcz „r” , na co ciężko pracuje :). W tej chwili mówi chętnie, zagaduje, odpowiada na pytania. Wyraźnie preferuje język słowacki, ma mniejszą ochotę (a może po prostu mniejszą umiejętność) na dostosowywanie się, gdy go poprawiamy, po dłuższym przebywaniu w jednym kraju, słabiej pamięta słówka należące do języka tego drugiego. Jednocześnie nigdy nie zdarzyło się, żeby nie starał się rozmawiać z Polakiem po polsku, a Słowakiem po słowacku, to jest po prostu dla niego coś elementarnego – z Polakami rozmawia się po polsku, a ze Słowakami po słowacku. Gdy nie umie czegoś powiedzieć, po prostu pyta. Czasem się zniechęca, ale widzę, że wystarczy pełna akceptacja z naszej strony, cierpliwość i DJ. wraca na właściwe tory. Sam jeszcze nie czyta, za to bardzo chętnie słucha słuchowisk i piosenek zarówno po polsku, jak i słowacku. Na co dzień obydwa te języki są dla niego całkowicie naturalne. Podobnie jak kiedyś MN. zdziwił się niedawno, gdy odkrył, że jego mama umie mówić po słowacku :).

Ciekawe, co nas jeszcze czeka z naszym najmłodszym synem :). Niewątpliwie jest w jeszcze innej sytuacji niż jego starszy brat – ponieważ ma dwójkę starszego rodzeństwa, słucha nie tylko naszych (rodziców) rozmów z nimi, ale też tych, które oni sami prowadzą między sobą, a te, jak wspominałam, odbywają się w obydwu językach :). Żeby zabrać głos, JM. musi czasem wywalczyć przestrzeń dla siebie i skwapliwie korzysta z możliwości, jakie daje podkręcanie głośności ;). Jednocześnie to nieustanne słuchanie śpiewów, rozmów, dyskusji, żartów czy kłótni to dla niego jedna wielka szkoła dwujęzyczności. To zresztą chyba jest istota całej sprawy – zanurzenie w obu kulturach, językach, nieprzerwane obcowanie z nimi w sposób całkowicie naturalny. Moje dzieci nie znają innej rzeczywistości i tę biorą z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jak pokazuje przykład pierworodnej, która tkwi w tym już od dokładnie 2818 dni, da się :). No to jedziemy dalej na tym wózku, zobaczymy, co napiszę o tym za rok!



Dávno som nepísala o jazykovom rozvoji mojich detí (naposledy niečo viac asi tu), ale keďže dvojjazyčnosť a spôsob, ako ju rozvíjať vo vlastnej rodine je snáď jedna z najzaujímavejších záležitostí v dvojnárodnej rovine, dnes budem písať práve o tom. Smelo komentujte, ak máte iné (alebo podobné :)) skúsenosti.

Krátke predstavenie a pripomenutie:

My s M. hovoríme doma výlučne vo svojich jazykoch (podrobnosti tu). Je to tak vlastne od začiatku. Bola to pre nás najprirodzenejšia metóda komunikácie, umožňujúca najlepšie vyjadriť samých seba. Držíme sa toho pravidla s ešte väčšou dôslednosťou, odkedy máme deti. Máme troch malých Slovanov: JM má 1,5 roka, DJ 4,5 roka a MN 7,5 roka. Najmladší ešte využíva benefity svojho mladého veku a je pod ochrannými krídlami mamy. Stredný začal v septembri svoje škôlkarské dobrodružstvo, avšak kvôli epidémii ho musel začiatkom marca prerušiť a v júni sa už do škôlky nevrátil, pretože a) zhodli sme sa, že ten jeden mesiac, ktorý zostal do konca školského roka môže stráviť doma, b) aj tak by preňho v našej škôlke nebolo miesto. Najstaršia práve skončila prvú triedu slovenskej základnej školy, v ktorej sa učí v týždni, a druhú triedu poľskej základnej školy, do ktorej chodí v soboty.

Maličký ešte nehovorí, ale reaguje tak na poľštinu, ako aj na slovenčinu (keď robí lotroviny, nereaguje na žiadny jazyk, to je jasné ;)), jednoznačne tiež chytá melódiu jazykov, veľmi  realisticky napodobňuje svojich súrodencov. DJ začal rozprávať neskoro, po treťom roku života a dodnes s tým má rôzne problémy, aktuálne navštevuje logopedičku, zaraz o tom poviem viac. MN hovorila v jednoduchých vetách už od 18 mesiacov, rýchlo začala vyslovovať „r” a vlastne nikdy nemala problémy s výslovnosťou. Obaja, DJ aj MN, mali v živote fázu miešania jazykov, ich nepresného rozlišovania, času, keď nedokázali prispôsobiť svoju výpoveď jazyku osoby, s ktorou sa rozprávali. Aktuálne s tým MN nemá vôbec žiadny problém a DJ takmer žiadny (o tom viac tu), čo znamená, že niekedy sa zasekne, lebo nevie, ako má niečo povedať v tom druhom jazyku, ale vie, čo má vtedy urobiť (jednoducho vraví, že nevie, a pýta sa, ako danú vec nazvať/vyjadriť). Medzi sebou deti hovoria veľmi, veľmi rôzne – DJ si skôr vyberá slovenčinu, MN je to viac-menej jedno, stalo sa, že upozornila brata, že keďže sú v Poľsku, majú hovoriť po poľsky ;). Na Slovensku však tiež hovoria po poľsky, záleží to od ich hry, nálady, niekedy iniciatívy starej mamy :). Napokon ešte jedna „všeobecná” poznámka týkajúca sa všetkých detí – mám ich doma tri a vidím, že cesty vývoja ich jazyka majú výrazne spoločné prvky, ale každá je iná. Prejdime teda na detaily.

Prvorodená MN. Naše malé torpédo. Rýchlo začala rozprávať, oddelila poľštinu a slovenčinu vo veku okolo troch rokov, začala čítať v oboch jazykoch pred dovŕšením piatich rokov. Má ohromujúcu slovnú zásobu, keď nečíta ďalšiu knižku, ústa sa jej nezavrú. Nemá žiadne problémy s učením, medzi deťmi vyniká. Píše v oboch jazykoch, bez problémov používa obe písané abecedy (sú skutočne rôzne, slovenské písmenká nájdete tu), tvorí vlastné príbehy po poľsky aj po slovensky. Tak v Poľsku, ako aj na Slovensku sa dorozumieva úplne ľahko, keď niečo nevie povedať, pýta sa, chyby v jazyku sa u nej vyskytujú zriedka, taký najtypickejší snáď pri záporoch – po slovensky sa pri zápore nemení gramatický pád (napr. „máme kávu” a „nemáme kávu”), pričom po poľsky sa v zápore použije genitív („nie mamy kawy”).

Dobrodružstvo jazyka pri DJ je o niečom celkom inom. Rozhodne sme museli zabudnúť na všetko, na čo sme privykli pri MN a museli sme zracionalizovať svoje očakávania a predpoklady. DJ ide svojou vlastnou cestou. Začal rozprávať neskoro, najprv formuloval svoje výpovede veľmi úsporne. Teraz síce dokáže rozprávať bez prestávky, no stále má problémy s výslovnosťou. Našťastie sme našli veľmi milú pani logopedičku, ktorá napomáha jeho výraznejšie vyjadrovanie :). Najväčší vplyv na vývoj reči pri DJ mohli mať dve udalosti – po prvé, je mladším bratom a dlho nemusel hovoriť, lebo... vo všetkom ho zastupovala jeho sestra :) (do dnešného dňa, keď dám nejakú otázku DJ, musím výrazne povedať, že MN nemá odpovedať :)). Po druhé, začiatkom roka sme zistili, že DJ má ťažkosti so sluchom. Našťastie, s pomocou laryngológa sa nám podarilo problém zažehnať, už sa však nedozvieme, čo by bolo, keby sme ho identifikovali skôr. Najdôležitejšie však je, že už je dobre a DJ jasne vníma rozdiel a veľmi chce už čoskoro vysloviť to mýtické „r” – budeme na tom na jeseň pracovať :). Teraz hovorí veľmi rád, prihovára sa, odpovedá na otázky. Vyberá si skôr slovenčinu, má menšiu chuť (a možno proste menšiu schopnosť) prispôsobiť sa, keď ho opravíme, po dlhšom pobyte v jednom štáte si horšie pamätá slovíčka z toho druhého. Zároveň sa však nikdy nestalo, že by sa nesnažil hovoriť s Poliakom po poľsky a Slovákom po slovensky. Keď niečo nevie povedať, jednoducho sa opýta. Niekedy sa mu už nechce, ale vidím, že stačí úplné prijatie na našej strane, trpezlivosť, a DJ sa vracia na správnu cestu. Sám ešte nečíta, veľmi rád však počúva audioknižky a pesničky tak po poľsky, ako aj po slovensky. Oba jazyky sú preňho v bežnom kontakte úplne prirodzené. Podobne ako kedysi MN, nedávno bol veľmi prekvapený, keď zistil, že jeho mama vie po slovensky :).

Som zvedavá, čo nás ešte čaká s našim najmladším synom :). Nepochybne je v ešte inej situácii ako jeho starší brat – keďže má dvoch starších súrodencov, počúva nielen naše rozhovory s nimi, ale tiež to, čo si oni sami medzi sebou hovoria, a tie rozhovory sa odohrávajú v oboch jazykoch :). Aby sa dostal k slovu, musí si JM niekedy vybojovať svoj priestor a nadšene využíva možnosti, ktoré ponúka zvyšovanie hlasitosti ;). Zároveň, to neustále počúvanie spevov, rozhovorov, diskusií, žartov či hádok je preňho jedna veľká škola dvojjazyčnosti. V tom je snáď podstata celej veci – ponorenie sa v oboch kultúrach, jazykoch, neprerušovaný a prirodzený kontakt s nimi. Moje deti nepoznajú inú realitu, a to, čo poznajú, berú so všetkými výhodami. Ako dokazuje príklad prvorodenej, ktorej sa to týka už 2818 dní, dá sa to :). Pokračujeme teda a uvidíme, čo o tom napíšem o rok!