wtorek, 27 lipca 2021

Po prostu / Jednoducho

To nie jest lato dla ludzi, chcących odpocząć. Przynajmniej w naszym przypadku ;). Jak przystało na rodzinę dwunarodową, w te wakacje czekają nas 3 śluby naszych 3 braci (licząc łącznie) w… 3 krajach ;). Tak, tak, nie przesłyszeliście się. Mój brat otworzył tę ślubną serię w czerwcu w Polsce, już w najbliższą sobotę pałeczkę przejmie środkowy brat M. w Czechach, a sztafetę zakończy w sierpniu na Słowacji najmłodszy. A jeszcze po drodze był chrzest siostrzenicy M., którego nie mogliśmy przegapić, bo M. został chrzestnym :). Sami widzicie – to nie jest lato sprzyjające odpoczynkowi ;).

A jednak staram się w tym całym zamieszaniu i ciągłym pakowaniu i rozpakowywaniu walizek nie stracić głowy. Staram się musieć jak najmniej, złapać oddech. Wiecie, które momenty paradoksalnie cenię sobie najbardziej? Wyjścia z dzieciakami do lasu czy parku w Bratysławie, rodzinne wycieczki krajoznawcze po najbliższej okolicy i samotne spacery po mieście połączone z… oglądaniem balkonów (zdradzam wam właśnie tajemnicę – uwielbiam przyglądać się różnym rozwiązaniom balkonowym :)).

Chyba po prostu dom to dom. Nie lubię czuć się więźniem na Słowacji, gdy nie mogę wyjechać do Polski, spotkać się z polską rodziną i przyjaciółmi. Lubię poczucie wolności (kto nie lubi ;)), dość ograniczeń generuje fakt posiadania pięcioosobowej rodziny. Ale doceniam te chwile prostego życia, zwykłego bycia – tu i teraz. Cieszenie się widokiem wiewiórki przebiegającej mi drogę, wdychanie zapachu róży, która niedawno zakwitła, zachwycanie duchem historii, obecnym w licznych okolicznych pałacykach, kościołach i innych zabytkach (a wokół Bratysławy jest takich pięknych miejsc naprawdę dużo!). W lecie naprawdę starczyłoby mi tylko tyle, no, może jeszcze z dodatkiem lodów i widokiem Bałtyku :).


W Ogrodzie Botanicznym w BA

Zabytkowy młyn wodny w Jelce


Panienka z okienka w miasteczku winiarskim Svätý Jur

Toto nie je leto pre ľudí, ktorí si chcú oddýchnuť. Aspoň nie v našom prípade ;). Ako sa patrí na dvojnárodné manželstvo, tieto prázdniny nás čakajú 3 svadby našich 3 bratov (keď ich spolu spočítame) v… 3 krajinách ;). Veru áno, počuli ste dobre. Môj brat tú svadobnú sériu otvoril v júni v Poľsku, teraz v sobotu od neho preberie štafetový kolík stredný brat M. v Čechách a štafetu ukončí na Slovensku najmladší brat. Medzitým sme ešte boli na krste netere M., ktorý sme nemohli zmeškať, pretože M. sa stal krstným otcom :). Vidíte sami - nie je to leto vhodné na oddych ;).

A predsa sa snažím v celom tom zmätku a pri neustálom balení a vybaľovaní kufrov nestrácať hlavu. Snažím sa čo najmenej musieť, zhlboka dýchať. Viete, ktoré chvíle si paradoxne cením najviac? Vychádzky s deťmi do lesa či parku v Bratislave, rodinné vlastivedné výlety po najbližšom okolí a prechádzky osamote po meste spojené s… prezeraním balkónov (práve som Vám prezradila tajomstvo - strašne rada sa pozerám na rôzne balkónové riešenia :)).

Jednoducho, domov je domov. Nie som rada, keď sa na Slovensku cítim ako väzeň, keď nemôžem vycestovať do Poľska, stretnúť sa s poľskou rodinou a priateľmi. Mám rada pocit slobody (kto nemá ;)), dosť veľa obmedzení vychádza už len z toho, že naša rodina má päť členov. Veľmi si však cením tie momenty jednoduchého života, obyčajného bytia - tu a teraz. Keď sa môžem tešiť z pohľadu na veveričku, ktorá mi prebieha cez cestu, keď cítim vôňu ruže, ktorá nedávno zakvitla, keď môžem žasnúť nad duchom histórie, prítomným v okolitých zámočkoch, kostoloch a iných pamiatkach (a v okolí Bratislavy je takých krásnych miest naozaj veľa!). V lete by mi to naozaj stačilo, no, možno ešte s doplnkom v podobe zmrzliny a pohľadu na Baltik :).