Dziś post niczym obrazki z wystawy (przy okazji polecam
piękny cykl miniatur fortepianowych Modesta Musorgskiego pod tym właśnie
tytułem). Krótko, na różne tematy, klik klik. Przyznaję, na więcej mnie nie
stać. Do oficjalnego terminu porodu zostało 40 dni (choć życzę sobie, by
wszystko skończyło się jednak ciut szybciej), ledwo daję radę wytrzymać w
pozycji siedzącej dłużej niż godzinę, a w głowie mam absolutne kongo (milion
rzeczy, o których muszę pamiętać i które muszę zdążyć zrealizować przed godziną
zero). No to lecimy.
Dostawa
Nie będę owijać w bawełnę, pewnie wielu z was wie, jak to
jest z rynkiem polskim i rynkiem słowackim – ten pierwszy jest po prostu
większy i często wyraźnie tańszy. Nieraz się przekonaliśmy, że bardziej opłaci
nam się coś sprowadzić z Polski, niż kupić z dostawą na Słowacji. We wrześniu
to była kanapa (tym razem zaszaleliśmy – nie dość, że sprowadziliśmy kanapę z
Polski, to jeszcze produkt polski wyprodukowany w Polsce!; sprawdza się zresztą
znakomicie), a w październiku miało to być łóżko piętrowe dla naszych
dzieciaków. Wybór większy, ceny lepsze (łóżka piętrowe sprzedawane na Słowacji to
najczęściej produkty sprowadzane z Polski, serio), zamówienie wykonane, mejl z
terminem dostawy otrzymany, aż tu nagle… klops. Mój brzuch coraz większy, czas
nas nagli, bo DJ. ma się wyprowadzić z sypialni rodziców do siostry jak
najszybciej, a tu najpierw opóźnienie nr 1, bo doszło do jakiegoś wypadku
samochodowego dostawcy i nastąpiła konieczność wymiany uszkodzonej części
łóżka, a potem opóźnienie nr 2, bo dystrybutor popełnił błąd i wysłał łóżko do…
Słowenii. Tak, Słowenii. Tak, nieustannie znajdują się ludzie mylący Słowację
ze Słowenią. My jak na szpilkach, a tu trzy tygodnie obsuwy. Łóżko dotarło w
końcu w listopadzie. Na dodatek wszystkie nasze plany wzięły w łeb i musieliśmy
je zmontować we dwójkę z M. Podnoszenie całego górnego łóżka, by je postawić na
dolne, to był nie lada wyczyn. Przez dwa dni potem miałam wrażenie, że zaraz
urodzę ;). No cóż, z dostawami bywa różnie… Choć dalej polecam produkty z
Polski ;).
Bratysława
Byłam niedawno w salonie kosmetycznym, robiłam sobie
manicure. Obsługiwała mnie Rosjanka pochodząca z Moskwy. Mały szok. Od kilku
lat żyje na Słowacji. Owszem, są rzeczy, których jej brakuje, najbardziej
kultury (wspomniała balet, wiadomo :)). Ale za nic by nie wymieniła tego
bratysławskiego spokoju, wolnego tempa, luzu. Fiuuuuuu. Refleksja? Ja chyba nie
wiem, co lubię w Bratysławie. Po tych trzech latach przywykłam, mam swoje
miejsca i ścieżki, jestem dość spokojna i dość zadowolona z mojego życia, mamy
w tej koszmarnie pokolorowanej, zastawionej blokami Petržalce wspaniały dom, otoczony
zielenią (tak!). Ale czy ja zrezygnowałam tak z Trójmiasta dla bratysławskiego
spokoju, jak ta Rosjanka z Moskwy? Nie, chyba nie jestem w tym miejscu.
Koncert…
Świętowaliśmy niepodległość, wybrałyśmy się więc z mamą na
uroczysty koncert organizowany przez polską ambasadę w Słowackim Teatrze
Narodowym. Piękna gala, na scenie m. in. polski Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”.
Przed występem odśpiewany hymn Polski i hymn Słowacji. Kapitalna sprawa. W
oczach łzy wzruszenia, gardło ściśnięte. Ten polsko-słowacki galimatias ma w
moim życiu głęboki sens i wyrył się mocno w moim sercu.
…i mama
To przeżywanie 100 lat niepodległości tak daleko od domu,
ale z mamą, było jakieś szczególniejsze, bardziej wartościowe. I tu nie chodzi
o flagę, kotyliony, śpiewanie hymnu, czy uroczysty obiad, bo zrobilibyśmy
pewnie wszystko to samo bez mamy. Ale mama to polski dom, polskie wspomnienia,
polskie wychowanie, polskie smaki, polska tradycja. Po prostu ogromny kawał
mojej Polski. To chyba to. Dziękuję Ci, mamo, za Twoją obecność. I za całą
resztę, bo Twoja pomoc w ostatnich tygodniach była nieoceniona.
Pasowanie na ucznia
Polska szkoła, pierwsza klasa i pasowanie na ucznia. Byłam
bardzo przejęta. To wielkie przeżycie, wiecie? Może tym większe, im bardziej
mnie to wszystko zaskoczyło, im mniej byłam na tę zmianę przygotowana. Moja
córka w kartonowym birecie na głowie, z dyplomem pierwszaka w ręku, cud malina
:). A że wydarzenie to było połączone w szkole z uczczeniem stulecia
niepodległości i dodatkowo starsze dzieci śpiewały pieśni patriotyczne i
przemawiał polski konsul oraz dyrektor Instytutu Polskiego, tym bardziej
zapadło mi w pamięć. Fajnie być częścią takiej społeczności. (Swoją drogą MN.
dostała już pierwszą lekturę! „Karolcię”! I coraz ładniej pisze! :))
Kula
To aktualnie ja. Najnowszy przyszły członek mojej słowackiej
rodziny (wiecie, dwóch szwagrów i szwagierka równa się troje potencjalnych
przyszłych członków rodziny) stwierdził na początku listopada (po kilkunastu
dniach od poprzedniego spotkania), że brzuch mi urósł. Nie da się ukryć, w
ciąży brzuchy kobiet mają to do siebie, że rosną. A mój sprawia, że już nie
chodzę, już się toczę. W czwartek przekazałam naszą wspólną kartę stałego
klienta z pływalni szwagierce. Pora przerwać pływanie na najbliższe miesiące
(choć i tak jestem z siebie dumna, że wytrwałam do listopada). Najchętniej
zapadłabym w sen zimowy, ale to mi jakoś nie wychodzi. Więc byle wytrwać do godziny
zero. Bądźcie dla mnie wyrozumiali. Nie spełnię w tym roku obietnicy złożonej
sobie i wam na 5-lecie bloga o jego unowocześnieniu czy uaktualnieniu. Ale to
cały czas mój wspaniały kawałeczek internetu. I to też dzięki wam. Więc
dziękuję! I trzymajcie za mnie kciuki w nadchodzących kilkudziesięciu dniach.
Dnešný blog je
ako obrázky z výstavy (pri tej príležitosti odporúčam krásny cyklus klavírnych
miniatúr Modesta Musorgského pod týmto názvom). Krátko, o rôznych veciach, cvak
cvak. Priznávam, na viac teraz nemám. Do oficiálneho termínu pôrodu mi zostalo
40 dní (aj keď si želám, aby sa to celé skončilo trošku skôr), ledva vydržím
sedieť dlhšie ako hodinu a v hlave mám absolútny mišmaš (milión vecí, na ktoré
musím myslieť a ktoré musím stihnúť pred hodinou H). Poďme na to!
Doručovanie
Budem otvorená,
určite mnohí z vás vedia, ako je to s poľským a so slovenským trhom – ten prvý
je jednoducho väčší a často aj výrazne lacnejší. Viackrát sme sa presvedčili,
že sa nám oplatí niečo priviezť z Poľska, a nie kúpiť na Slovensku. V septembri
to bola pohovka (tentokrát sme sa odviazali – objednali sme si pohovku z Poľska
a ešte k tomu aj poľský výrobok – výborne sa osvedčila!) a v októbri mala prísť
poschodová posteľ pre naše deti. Väčší výber, lepšie ceny (poschodové postele
predávané na Slovensku sú väčšinou importované z Poľska, naozaj!), výrobok
pripravený, mejl s termínom doručenia sme tiež mali, a tu... problém. Brucho
mám čoraz väčšie, času čoraz menej, pretože DJ. sa má presťahovať od rodičov k
sestre čo najrýchlejšie, a vtom oneskorenie č. 1 lebo kuriér mal nejakú nehodu
a bolo treba vymeniť poškodenú časť postieľky, a potom oneskorenie č. 2,
pretože dispečer sa pomýlil a odoslal posteľ do... Slovinska. Áno, Slovinska.
Áno, stále sa nájdu ľudia, ktorí si mýlia Slovensko so Slovinskom. My sme už
boli ako na ihlách a k tomu tri týždne meškania. Posteľ napokon dorazila v
novembri. Navyše, všetky naše plány vzal čert a museli sme ju postaviť vo
dvojici s M. Dvíhanie celej hornej postele, aby ju bolo možné postaviť na
dolnú, to bol výkon. Dva dni som potom mala pocit, že každú chvíľu porodím ;).
Čo už, s doručovaním to býva všelijaké... Aj tak stále odporúčam výrobky z
Poľska ;).
Bratislava
Nedávno som bola
na manikúru v kozmetickom salóne. Obsluhovala ma Ruska pochádzajúca z Moskvy. Malý
šok. Už niekoľko rokov žije na Slovensku. Samozrejme, sú veci, ktoré jej
chýbajú, najviac kultúra (pravdaže, spomenula balet :)). Za nič by však
nevymenila ten bratislavský pokoj, pomalé tempo, uvoľnenosť. Fúúúú. Čo to má so
mnou? Asi neviem, čo mám rada v Bratislave. Po tých troch rokoch som si zvykla,
mám tu svoje miesta a chodníčky, som pomerne spokojná so svojim životom, máme v
tej hrozne farbistej Petržalke plnej činžiakov krásny domov, obklopený zeleňou
(áno!). Vzdala som sa však Trójmiasta v prospech bratislavského pokoja ako tá
Ruska z Moskvy? Nie, to nie je moja situácia.
Koncert…
Oslavovali sme
nezávislosť, vybrali sme sa teda s mamou na slávnostný koncert organizovaný
poľským veľvyslanectvom v Slovenskom národnom divadle. Krásna slávnosť, na
scéne bol napr. poľský súbor „Śląsk”. Pred vystúpením sa spievala poľská a
slovenská hymna. Úžasný pocit. V očiach slzy dojatia, hrdlo stisnuté. Ten
poľsko-slovenský galimatiáš má v mojom živote hlboký zmysel a je silno vyrytý v
mojom srdci.
…a mama
Prežívanie
storočnice nezávislosti tak ďaleko od vlasti, ale s mamou, bolo akési viac
výnimočné, cennejšie. A nejde iba o zástavu, odznaky, spev hymny či slávnostný
obed, pretože to isté by sme zrejme robili aj bez mamy. Mama je však poľský
domov, poľské spomienky, poľská výchova, poľské chute, poľské tradície.
Jednoducho obrovský kus môjho Poľska. Asi toľko. Ďakujem Ti, mama, za Tvoju
prítomnosť. Aj za celý zvyšok, pretože Tvoja pomoc bola v ostatných týždňoch
nedoceniteľná.
Pasovanie za žiaka
Poľská škola,
prvá trieda a pasovanie za žiaka. Bola som veľmi dojatá. To je veľký zážitok,
viete? Možno o to väčší, o čo ma to všetko viac prekvapilo a o čo menej som na
tú zmenu bola pripravená. Moja dcéra s kartónovou čiapkou na hlave, s
diplomom prváčika v ruke, no krása :). Táto udalosť bola spojená s oslavou
storočnice nezávislosti, staršie deti spievali národné piesne a príhovor
predniesol poľský konzul a riaditeľ Poľského inštitútu – o to viac mi to
zostalo v pamäti. Je fajn byť súčasťou takého spoločenstva. Inak, MN. dostala
svoje prvé povinné čítanie! A čoraz krajšie píše! :)
Guľa
To som momentálne
ja. Najnovší budúci člen mojej slovenskej rodiny (viete, dvaja švagrovia a
jedna švagriná rovná sa traja potenciálni budúci členovia rodiny) na začiatku
novembra, po niekoľkých dňoch od predchádzajúceho stretnutia, vyhlásil, že sa
mi zväčšilo brucho. Nepochybne je to tak, bruchá tehotných žien zvyknú rásť.
Vďaka tomu môjmu už nechodím, ale sa kotúľam. Vo štvrtok som odovzdala našu
spoločnú zákaznícku kartu z plavárne švagrinej. Prišiel čas prerušiť na
niekoľko mesiacov plávanie (ale aj tak som na seba hrdá, že som vydržala do
novembra). Najradšej by som upadla do zimného spánku, ale to sa mi nedarí.
Stačí teda aspoň vydržať do hodiny H. Buďte voči mne zhovievaví. V tomto roku
nesplním svoj sľub, že na 5. výročie blog zaktualizujem a zmodernizujem. Stále
je to však môj úžasný kúsoček internetu. A to aj vďaka vám. Ďakujem za to! A
držte mi palce počas najbližších dní.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz