Kiepsko zaczęłam nowy rok. Dopadło mnie okropne zapalenie
zęba, wylądowałam na antybiotyku, miałam w trybie pilnym usuniętą ósemkę
(pożegnałam się z nią już 3 stycznia), w związku z czym musieliśmy przesunąć
termin naszego powrotu na Słowację i rozregulowały się wszystkie nasze plany. Żyć
– nie umierać! ;) Tymczasem miesiąc się kończy, zbliżają się moje kolejne
urodziny, już 14 lutego czeka mnie niezwykle romantyczne wydarzenie, czyli
zabieg usunięcia następnej ósemki (tym razem wolę dmuchać na zimne), a we mnie
tli się nutka optymizmu.
Generalnie jeśli spytać o to mojego męża, to pewnie uzna, że
jestem ostatnią osobą, którą można posądzać o optymizm, a jednak! Stopniowo zaczynam
patrzeć w przyszłość z nadzieją i towarzyszy mi przekonanie, że wszystko się w
końcu dobrze ułoży. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest… moje środkowe dziecko.
Zanim jednak przejdę do DJ., muszę jeszcze napisać słowo o
mojej najstarszej córce, jest to bowiem niezbędne do dokładnego wyjaśnienia
całej sprawy. Nie wiem, czy kiedykolwiek na łamach tego bloga wyraziłam to tak
jasno, niemniej jednak być może zdążyliście się już zorientować, że moja
pierworodna córka należy jeśli nie do dzieci wybitnych, to przynajmniej
wyróżniających się. Szybko zaczęła mówić całymi zdaniami, przed trzecim rokiem
życia wymawiała już wyraźnie wszystkie litery, w tym częstą zmorę wieku
dziecięcego – „r”, płynnie czytała w obu językach już w wieku niespełna 5 lat i
generalnie nie brak jej talentów. Gdy czyta po słowacku, brzmi jak czysta
Słowaczka, gdy czyta po polsku – jak czysta Polka.
Jak na tym tle wypada potomek nr 2? Ten jest zupełnie inny
niż jego starsza siostra. Jest absolutnie cudownym ancymonem, też posiada wiele
talentów, szczególnie zachwyca mnie swoją muzykalnością, jednak… talentami oratorskimi
póki co nie grzeszy. Późno zaczął mówić, mimo skończonych 4 lat ciągle kilku
liter nie potrafi wymówić poprawnie (choć przed 2 dniami opanował „W”!), na
dodatek rozdzielanie języków ewidentnie dłuuugo u niego nie grało. To tak w
wielkim skrócie.
Nie zrozumcie mnie źle, przy trójce dzieci zyskałam już
trochę doświadczenia, więc zasadniczo staram się im towarzyszyć bez nakładania
na nie zbędnych oczekiwań, bo każde rozwija się w swoim czasie i zgodnie ze
swoim charakterem. Niemniej jednak szczególnie swoiste niezrozumienie przez DJ.
faktu, że czasem należy przełączyć się na język polski, napawało mnie
niepokojem. Z jednej strony chciałam zapewnić mu czas niezbędny do dojrzewania do
dwujęzyczności, z drugiej – zwyczajnie się bałam. MN. mieszkała przez jakiś
czas w Polsce, a DJ. całe swoje dotychczasowe życie spędził na Słowacji. A co,
jeśli jednak moja konsekwencja w mówieniu po polsku mu nie wystarczy w obliczu
tego naporu języka słowackiego? A co, jeśli jego wolniejszy niż u siostry
rozwój sprawi, że nie rozdzieli języków? A co, jeśli jego odrobinę hultajska
natura przyczyni się do odrzucenia języka mamy na zasadzie „nie, bo nie”? Oj,
nie było mi łatwo z tymi myślami… Z nikim się nimi nie dzieliłam, nie chciałam
podsycać własnych strachów, jednak momentami trudno mi było nad nimi zapanować.
Wprawdzie każde dziecko to inna historia i DJ. nie jest swoją siostrą (zresztą
wcale bym nie chciała, żeby był :)) – ale nie byłam przekonana, że jestem
gotowa na to, że wszystko, co tak dobrze sprawdziło się w przypadku MN., może
wyglądać zupełnie inaczej u DJ.
Tymczasem ostatnie tygodnie, może miesiące zaczęły przynosić
coraz większe promyki nadziei. Nagle dostrzegłam w oczach DJ. błysk
zrozumienia, zaczął mówić chętniej i więcej, zaczął rozróżniać, że inaczej
powinien rozmawiać z babcią słowacką, a inaczej z polską. Podjął wreszcie
wysiłek, by swoje wypowiedzi dostosowywać do rozmówcy, „zaskoczył” i ewidentnie
chce z Polakami rozmawiać po polsku, a ze Słowakami po słowacku. Odetchnęłam z
ulgą. Cały czas lepiej radzi sobie po słowacku i w zabawach z rodzeństwem
chętniej sięga właśnie po język taty, ale gdy MN. inicjuje zabawę po polsku,
bez problemu wchodzi w ten układ. Kolejny raz przekonałam się, że u dziecka
dwujęzycznego musi po prostu nastąpić „ten” moment, moment rozłączenia języków,
moment nabrania pewnej świadomości tego, że nie z każdym da się rozmawiać w ten
sam sposób. Jestem urzeczona, obserwując, jak dynamiczny rozwój zachodzi teraz w
DJ., jak z każdym dniem stabilizuje się jego polszczyzna i słowacczyzna. Śledzenie
postępów w dwujęzyczności u moich dzieci to jedna z największych przygód
naszego dwunarodowego związku. To taka tajemnica, której mogę się tylko
przyglądać, ale nigdy nie będzie w pełni moim udziałem. Z drugiej strony
bardzo, bardzo wiele zależy właśnie ode mnie i od mojego męża. Nie chcę tego
zaprzepaścić, chcę dać moim dzieciom szansę na dwa języki ojczyste, na prawdziwie
głębokie wejście aż w dwie kultury. Mogą na tym tylko zyskać.
Tento rok som
začala nedobre. Prišiel na mňa hnusný zápal zuba, musela som brať antibiotiká,
urgentne mi vytiahli osmičku (rozlúčila som sa s ňou už 3. januára), čo
spôsobilo, že sme museli odložiť termín nášho návratu na Slovensko a zmeniť
svoje plány. Nič to, život ide ďalej ;). No blíži sa koniec mesiaca a s ním
moje ďalšie narodeniny, už 14. februára ma čaká neobyčajne romantická udalosť,
čiže vyťahovanie ďalšej osmičky (opatrnosti nikdy nie je nazvyš), a vo mne tlie
iskrička optimizmu.
Keby ste sa na to
spýtali môjho muža, pravdepodobne by vám povedal, že ma je ťažké podozrievať z
optimizmu, a predsa! Postupne sa začínam pozerať do budúcnosti s nádejou a
sprevádza ma presvedčenie, že napokon bude všetko dobre. Príčinou takejto
situácie je... moje stredné dieťa.
Kým však prejdem
k DJ, musím napísať pár slov o mojej najstaršej dcére; je to totiž potrebné k
úplnému vysvetleniu celej záležitosti. Neviem, či som to niekedy na tomto blogu
vyjadrila tak jasne, ale možno ste si všimli, že moja prvorodená patrí ak nie k
výnimočným, tak aspoň k vynikajúcim deťom. Rýchlo začala hovoriť plnými vetami,
pred tretími narodeninami už vyslovovala správne všetky hlásky vrátane častej
nočnej mory v podobe „r”, plynulo čítala v oboch jazykov vo veku neukončených 5
rokov a tak celkovo má kopu talentov. Keď číta po slovensky, znie ako
čistokrvná Slovenka, keď po poľsky, ako čistokrvná Poľka.
Ako popri tom
všetkom vyzerá dieťa č. 2? Je úplne iné ako jeho staršia sestra. Je to
absolútne čarovný huncút, ktorý má tiež veľa darov, zvlášť ma privádza k úžasu
svojou muzikálnosťou, jednako však žiadny veľký rečník z neho zatiaľ nie je.
Začal hovoriť neskoro, napriek 4 rokom nedokáže niektoré hlásky poriadne
vysloviť (hoci dva dni dozadu zvládol „V”!), navyše, dllllho nevedel prísť na
rozlíšenie jazykov. To tak v skratke.
Nechápte ma zle,
pri troch deťoch som už nabrala trochu skúseností, preto sa snažím sprevádzať
ich životom bez zbytočných očakávaní, pretože každé sa rozvíja vo svojom čase a
v súlade so svojim charakterom. Avšak svojrázne nepochopenie skutočnosti, že
niekedy treba prepnúť na poľštinu ma pri DJ napĺňalo nepokojom. Na jednej
strane som mu chcela dať čas potrebný na dozretie k dvojjazyčnosti, na druhej
strane som sa jednoducho bála. MN bývala nejaký čas v Poľsku, no DJ celý svoj
doterajší život strávil na Slovensku. Čo ak by mu moja dôsledná komunikácia v
poľštine nestačila tvárou v tvár všadeprítomnej slovenčine? Čo ak jeho pomalší
vývoj v porovnaní so sestrou spôsobí, že nerozlíši jazyky? Čo ak jeho zľahka
darebácka nátura zapríčiní, že odmietne mamin jazyk lebo sa mu práve tak
zapáči? Ajaj, nebolo mi ľahko s takými myšlienkami... S nikým som o nich
nehovorila, nechcela som prikrmovať vlastné strachy, ale niekedy bolo ťažké ich
zvládnuť. Naozaj, každé dieťa má iný príbeh a DJ nie je jeho sestra (koniec
koncov, nechcela by som, aby ňou bol :)) – nebola som však presvedčená, že som
pripravená na to, že všetko, čo tak
skvelo vyšlo pri MN, môže vyzerať totálne inak pri DJ.
Ostatné týždne mi
však začali prinášať lúče nádeje. Náhle som si všimla v očiach DJ záblesk
pochopenia, začal hovoriť čoraz viac a radšej, začal si všímať, že by mal inak
hovoriť so slovenskou a inak s poľskou starou mamou. Vynasnažil sa prispôsobiť
svoj prejav osobe, s ktorou hovoril, „doplo mu to” a evidentne sa chce s
Poliakmi rozprávať po poľsky a so Slovákmi po slovensky. Spadol mi kameň zo
srdca. Stále mu to ide lepšie po slovensky a pri hre so súrodencami si
častejšie vyberá jazyk tatinka, ale keď MN začne pri hre hovoriť po poľsky, bez
problémov sa prispôsobuje. Znovu som sa presvedčila, že pri dvojjazyčnom
dieťati jednoducho musí dôjsť k „tomu” momentu, k chvíli odlíšenia jazykov, k
chvíli plného uvedomenia si, že nie so všetkými možno hovoriť rovnako.
Fascinuje ma pozorovanie, aký dynamický rozvoj prebieha u DJ, ako sa každým
dňom upevňuje jeho slovenčina i poľština. Sledovanie pokrokov v dvojjazyčnosti
mojich detí je jedným z najväčších dobrodružstiev v našom zmiešanom zväzku. Je
to tajomstvo, ktorému sa môžem iba prizerať, ale nikdy sa ho naplno
nezúčastním. Na druhej strane, naozaj veľa závisí práve odo mňa a od môjho
muža. Nechcem, aby mi to uniklo, chcem dať mojim deťom príležitosť na dva
materinské jazyky, na skutočne hlboký prístup až k dvom kultúram. Môžu tým len
získať.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz