sobota, 30 kwietnia 2022

Polskie paliwo / Poľské palivo

Znacie to uczucie, gdy nie macie świadomości, że Wam czegoś brakuje, dopóki to się znowu nie wydarzy? Dopóki nie odpowiecie na tę swoją potrzebę albo tęsknotę, z której istnienia do tego momentu nie zdawaliście sobie sprawy?

Mi się coś takiego właśnie przydarzyło.

Tegoroczne święta wielkanocne spędziłam w Polsce. Ostatni raz na Wielkanoc byłam w swoim domu rodzinnym aż 3 lata temu. Pandemia skutecznie rozbiła nasze plany i powywracała do góry nogami roczną rozpiskę odwiedzin u dziadków. Ta Wielkanoc była też o tyle szczególna, że nasza córka, MN., przystępuje ostatniego dnia kwietnia do sakramentu pierwszej komunii świętej, więc w uroczystościach Triduum uczestniczyliśmy razem z nią. I naprawdę to przeżyłam. Oczywiście w wymiarze duchowym, bo jestem osobą wierzącą, ale też w takim intymnie tradycyjnym.

Co mam na myśli pod tym trochę nietypowym określeniem? Wyjaśnię Wam to na przykładzie – pod koniec życia, gdy mój dziadek, chory na Alzheimera, już niewiele pamiętał, cały czas potrafił śpiewać kolędy i odmówić Ojcze nasz. I tak to chyba jest, że ta tradycja z czasów dzieciństwa – w moim domu katolicka – wchodzi tak bardzo, bardzo głęboko pod skórę. I we mnie w tym roku ta tradycja spotkała się z wiarą i z tęsknotą za Polską, i wynikło z tego niezwykle głębokie przeżycie, takie jakby na samym dnie serca. Święconka, adoracja, pieśń „Zwycięzca śmierci” (ulubiona wielkanocna!), poniedziałkowe polewanie wodą, mazurek, baba wielkanocna, śledzie ze śmietaną na Wielkopiątkowy obiad…

Nie miałam pojęcia, że tak za tym tęskniłam przez te wszystkie słowackie Wielkanoce. A tęskniłam. Wracałam z tych polskich świąt szczęśliwa. Jakbym dostarczyła trochę polskiego paliwa do tego mojego słowiańskiego baku :). I jasne, mogę bez tego żyć. Ale cieszę się, że nie muszę.

Niedziela Wielkanocna nad Bałtykiem :)

Poznáte ten pocit, keď neviete, že Vám niečo chýba, kým sa to opäť nestane? Kým znovu neodpoviete na tú svoju potrebu alebo nedostatok, ktoré ste si do tej konkrétnej chvíle neuvedomovali?

Práve také čosi sa mi stalo.

Tento rok som Veľkonočné sviatky strávila v Poľsku. Naposledy som bola na Veľkú noc u svojich rodičov pred tromi rokmi. Pandémii sa podarilo porozhadzovať náš každoročný rozvrh návštev u starých rodičov. Táto Veľká Noc bola výnimočná aj preto, že naša dcéra MN pristupuje v posledný aprílový deň k prvému svätému prijímaniu, preto sme sa veľkonočných obradov zúčastnili spolu s ňou. A naozaj sa mi Veľkú Noc podarilo dobre prežiť. Samozrejme, ide mi o duchovný rozmer sviatkov, keďže som veriaci človek, ale takisto o taký intímne tradičný rozmer.

Vysvetlím, čo mám na mysli pri tomto trochu netradičnom slovnom spojení. Použijem príklad - môj starý otec bol na sklonku svojho života veľmi chorý, trpel na Alzheimerovu chorobu a už si máločo pamätal, no celý čas dokázal spievať koledy a modliť sa otčenáš. A tak to asi je, že tá tradícia z čias detstva - u nás doma katolícka - zachádza veľmi, veľmi hlboko pod kožu. A u mňa sa tento rok táto tradícia stretla s vierou a clivotou za Poľskom, no a výsledkom bolo neobyčajne hlboké prežívanie, akoby celkom na dne srdca. Svätenie pokrmov, adorácia, pieseň „Zwycięzca śmierci” (známa poľská veľkonočná pieseň! – MH), pondelkové oblievanie vodou, mazurek (výborný veľkonočný koláčik – MH), veľkonočná bábovka (musí byť kysnutá! – MH), slede so smotanou na veľkopiatočný obed…

Netušila som, že mi to tak chýbalo počas tých všetkých veľkonočných sviatkov na Slovensku. Bolo mi clivo. Vracala som sa zo sviatkov šťastná. Ako keby som si nabrala trochu poľského paliva do tej mojej slovanskej nádrže :). Jasné, môžem bez toho žiť. Ale teším sa, že nemusím.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz